Prokuratura robiła wszystko, by Kajetan P. odpowiedział za swoją zbrodnię przed sądem. Dwukrotnie powoływano zespoły biegłych psychiatrów, by orzekli, czy "Hannibal z Żoliborza" jest szaleńcem i trzeba go leczyć, czy też psychopatycznym mordercą, który resztę swoich dni powinien spędzić w więzieniu. Na ostateczną opinię trzeba było czekać rok. - Nie mogę ujawnić szczegółów przeprowadzonych badań. Ale mogę powiedzieć, że pełna opinia, która wpłynęła do prokuratury w zeszłym tygodniu, stwierdza, że oskarżony nie jest osobą niepoczytalną - mówi Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
"Super Express" dotarł jednak do zarzutów, które znalazły się w akcie oskarżenia i pokazują ustalenia biegłych. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo lektorki, które zostało zakwalifikowane w związku z art. 31 par. 2 Kodeksu karnego, czyli "Jeżeli w czasie popełnienia przestępstwa zdolność rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary". Oznacza to, że za zabójstwo, które zagrożone jest karą od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia, "Hannibal z Żoliborza" może dostać nawet łagodniejszą karę niż najniższa przewidziana w kodeksie!
Do zbrodni doszło 3 lutego 2016 r. Kajetan P. umówił się z lektorką Katarzyną J. pod pretekstem nauki języka włoskiego. Znienacka wbił jej nóż w tętnicę. Później obciął ofierze głowę, a poćwiartowane ciało w torbach przewiózł taksówką do swojego mieszkania. - Chciałem ją zjeść. Nie całą, tylko kawałek. Tak jak jemy cielęcinę. Nie przystąpiłem do spożywania, bo wszystko się posypało - wyznał podczas przesłuchania. Hannibal uciekał przed śledczymi aż na Maltę, gdzie zatrzymali go policyjni "łowcy głów".
ZOBACZ: Odwołała ślub, a zamiast rodziny zaprosiła BEZDOMNYCH na wesele