Tylko prawda jest ciekawa

2009-01-28 6:00

Jako pierwsi ujawniliśmy skandal obyczajowy związany z osobą Kazimierza Marcinkiewicza. Były premier - choć sam wyjawił nam prywatne szczegóły, a nawet wysłał zdjęcia swojej kochanki - teraz udaje zbulwersowanego zamieszaniem wokół tej sprawy.

Znani publicyści specjalnie dla naszych Czytelników odpowiadają na pytanie, czy media mają prawo  wglądu do prywatnego życia polityków.

Jacek Żakowski, publicysta "Polityki" i "Gazety Wyborczej":
Kazimierz Marcinkiewicz wyłudził głosy wyborców

Ustalmy to na początku: Kazimierz Marcinkiewicz nie jest już politykiem. Stąd ta konkretna sprawa, dotyczy osoby prywatnej. Wiadomo jednak, że nie ukrywa swoich kontaktów ze światem polityki, a także możliwych niemałych ambicji z nim związanych.

Dziwi mnie tylko jedna rzecz - ta daleko idąca kooperacja Kazimierza Marcinkiewicza - to, że sam chętnie ściąga gacie i porusza się w stroju adamowym, opowiadając dziennikarzom, jak to rozmawiał z żoną itd. Uważam, że jest to poniżające. Nigdy bym się na coś takiego nie zdecydował.

Media powinny mieć prawo ingerencji w prywatne życie polityków. Ale niestety przywiązują do niego nadmierną uwagę - ze stratą dla innych obszarów działań ludzi, którzy nami rządzą. Ważniejsze wydaje mi się ich przygotowanie merytoryczne i kompetencje psychiczne do sprawowania funkcji politycznych. Oczywiście kompetencje moralne też są ważne - ale nie przede wszystkim.

Ingerencja mediów w życie Marcinkiewicza jest bardziej usprawiedliwiona niż w wielu innych przypadkach. Trzeba pamiętać, że to polityk m.in. Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego - tych środowisk, które gromadziły kapitał polityczny na pokazywaniu twarzy moralnie fundamentalistycznej. Z tego ci ludzie teraz żyją. A tu nagle okazuje się, że porządek jest jednak inny. Można więc powiedzieć, że taki Marcinkiewicz wyłudził głosy wyborców. To trzeba demaskować.

Jan Pospieszalski, prowadzi program "Warto rozmawiać" w TVP 2:
Moralność polityka ma wpływ na jego wiarygodność

Dawniej w czworakach ludność wiejska żyła tym, co się dzieje we dworze: a że ta pani z tym panem; a że przyjechali razem, a odjechali w innym towarzystwie; a że ekonom chędoży organiścinę itp. Dziś arystokrację zastąpili politycy. Stali się celebrytami - zagląda się im do szuflady i pod kołdrę.

Kwestia moralności polityka oczywiście nie pozostaje bez wpływu na jego wiarygodność w opinii publicznej. Jeśli więc politycy weszli w rolę gwiazd medialnych, to wszystko dalsze jest konsekwencją tego faktu.

Obecnie kwestie moralne i etyczne stały się również wyróżnikiem programów politycznych. Kazimierz Marcinkiewicz, skoro odwołuje się do etosu prawicowego, będzie musiał skonfrontować się z konkretnymi problemami, a są nimi: radykalne postulaty subkultury gejowskiej, refundacja antykoncepcji, dostępność in vitro. Pytam, gdzie dzisiaj jest Kazik Marcinkiewicz ze swoimi wyborami?

Oczywiście gdybyśmy kwalifikowali skuteczność polityka poprzez jego zachowania moralne, musielibyśmy zdyskwalifikować połowę naszych władców, włącznie z Piłsudskim. Jeżeli Dekalog dla polityka coś znaczy, powinien kierować się nim w kwestii odpowiedzialności za wspólnotę - za podejmowanie się dzieła publicznego - ale również w kwestii osobistych wyborów. Tych rzeczy nie można rozdzielać, są spójne. Ale to jest sprawa sumienia i moralności.

Dorota Gawryluk, prowadzi program "Dorota Gawryluk - Konfrontacje" w TV Polsat:
Były premier wystawił sobie świadectwo

Nie jest możliwe, aby rozpoznawalny polityk zachował prywatność życia. Ma ono to do siebie, że jest pod obserwacją. Jeżeli taka osoba się rozwodzi, pojawia się z nową kobietą - jest to zbyt łatwe do wytropienia. Domyślam się, że Kazimierz Marcinkiewicz kontaktując się z mediami, zrobił wyprzedzający ruch. Przecież pytania o to, co się dzieje z żoną, pojawiłyby się w momencie, w którym ekspremier zacząłby się publicznie pojawiać z nową kobietą.

Dlatego postawiłabym pytanie nie "czy", lecz "jak daleko": jak daleko można się posuwać w przyglądaniu się prywatnej sferze życia polityków? Granicą jest sfera intymności, którą, mam nadzieję, wszyscy wyczuwamy - dobro drugiego człowieka. Mam na uwadze dzieci polityków. Niedopuszczalne jest, aby o sprawach związanych z rodziną dowiadywały się z mediów.

Trudno jest być człowiekiem, który oficjalnie deklaruje pewne wartości i ukryć fakt, że nie potrafi się im sprostać. To, że Kazimierz Marcinkiewicz się rozwodzi, daje mi, jako potencjalnemu wyborcy, pewną informację na temat zgodności jego poglądów z jego postępowaniem.

Kamil Durczok, Szef "Faktów" TVN:
Marcinkiewicz sam zaprosił media do swojego życia

Niepokoi mnie, że my - media - zaczynamy włazić z butami w absolutnie każdy aspekt życia polityków, czyli i w takie jego aspekty, które nie mają nic wspólnego z działalnością publiczną. Rozwód Kazimierza Marcinkiewicza - wszystko jedno, z jakiego powodu do niego dochodzi - powinien pozostać jego prywatną sprawą. Gdyby jednak się okazało, że to rzeczywiście Marcinkiewicz wyszedł z tą informacją do mediów, to nie powinien się dziwić, że media po nim - mówiąc językiem młodzieży - jeżdżą jak po burej kobyle.

Gdy zakończenie małżeństwa nie stoi w sprzeczności z postawą polityczną - bo np. polityk nie był dotąd orędownikiem potrzeby trwania w związku i nie zbijał na tym, podpierając się swoją rodziną, kapitału - nie widzę powodu dla burzy w mediach.

Zastrzeżenia wobec niego biorą się również stąd, że on bardzo sprytnie wykorzystywał media od czasu, gdy z bliżej nieznanego posła stał się premierem. Chętnie wypuszczał informacje półprywatne - dawał się fotografować w takich sytuacjach, które pomagały mu kreować się na fajnego faceta. Sam zaprosił media do prywatnego życia, niech się więc dziś nie dziwi, że chcą one dalej kręcić ten serial.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki