Robert Ch. (+25 l.) i Michał W. (+21 l.) byli sąsiadami przez płot we wsi Chojane-Pawłowięta. 20-letni Michał B. mieszkał na koloni wsi Chojane-Sierocięta. - Nie byli jakimiś łobuzami. To dobrzy chłopcy, chętni do pomocy - opisują ich sąsiedzi. Nie mieli stałej pracy, podejmowali różne dorywcze zajęcia. W sobotni wieczór wybrali się do modnej w okolicy dyskoteki. Zabawili się, wracali ok. godz. 1 w nocy. Jechali zbyt szybko, ruszył za nimi patrol drogówki.
- Kierowca nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe. Przyspieszył, jechał nawet 130 km/h - informuje asp. Adam Romanowicz (47 l.) z podlaskiej policji. Uciekinierzy dojechali do końca asfaltu we wsi Chojane-Stankowięta, wpadli w poślizg na błotnistej polnej drodze i wylądowali kołami do góry w pobliskim stawie.
Policjanci z radiowozu rzucili się im z pomocą. Rozbili tylną szybę auta, jednego z mężczyzn wydostali na brzeg. Mimo reanimacji zmarł. Dwa kolejne ciała wraz z wrakiem zdołali wydobyć z wody dopiero strażacy, którzy musieli użyć wyciągarki.
Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łomży. - Auto dachowała, więc trudno powiedzieć, który z mężczyzn siedział za kierownicą. Sekcja zwłok zaplanowana jest na środę - mówi Maria Kudyba, rzecznik łomżyńskich prokuratorów.
Zobacz: WYPADEK szkolnego autobusu, sześcioro uczniów rannych!
Przeczytaj też: Zabił 29-latkę podczas duszenia erotycznego. Rusza proces wampira z Radomia
Polecamy: Olsztyn: dziewczynka w oknie życia, obok chłopczyk w wózku