Jarosław i Jolanta wychowywali syna i dwie córki. Pani Joanna zajmowała się domem, a jej mąż prowadził firmę zajmującą się usługami leśnymi i zarabiał głównie jako drwal. Interes nie powiódł się i rodzina wpadła w długi, które wynosiły ok. 250 tys. zł. Latem 2016 r. ich gospodarstwo zajął komornik. Wycenił je na 105 tys. zł i wystawił na licytację. Rodzina P. nie czekała, aż zostanie wyrzucona na bruk. Zabrała najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechała z Załęża, nie mówiąc nic nikomu. Komornik próbował sprzedać gospodarstwo państwa P., ale chętnych na działkę z domem, oborą, stodołą i garażem nie było. Niedawno Sąd Rejonowy w Miastku umorzył więc postępowanie egzekucyjne i gospodarstwo znów należy do rodziny P.
- Chcę, aby wrócili i się nim zajęli, bo szkoda, aby majątek niszczał. Mogą spokojnie tu zamieszkać. Komornikowi nie udało się sprzedać domu, jest zwolniony z egzekucji - mówi Andrzej Kiełtyka, adwokat z Bytowa, którego sąd zobowiązał do odnalezienia Jarosława i Jolanty P. Losy rodziny P. nie są znane. Wiadomo, że po opuszczeniu gospodarstwa małżonkowie się rozwiedli i wyjechali do pracy za granicę.
ZOBACZ TAKŻE: Napad na kantor w Piszu: Strzelałem do bandytów ale mi uciekli