Uwięzieni w hotelu, odcięci od świata i z dala od wszelkich informacji – na pewno nie tak Krzysztof Sentkowski (47 l.), jego żona Barbara (45 l.) i ich kilkuletnie dzieci wyobrażali sobie wakacje życia. – To była groza. W każdej chwili mogliśmy znaleźć się w centrum zamieszek. Nie mieliśmy żadnego kontaktu z rodziną w Polsce. A rodzina denerwowała się tak jak my – opowiada pan Krzysztof.
Kurorty opanowali szabrownicy
Choć główne zamieszki są w miastach oddalonych o kilkaset kilometrów od kurortu Szarm el-Szejk, to i tam wyczuwalne były napięcie i niepokój – także ze strony obsługi hotelowej. W kurorcie zostały wprowadzone zaostrzone środki bezpieczeństwa. Turyści mogą poruszać się praktycznie tylko po terenie hoteli i w okolicach plaży. Odradzane są wycieczki po kurorcie ze względu na zagrożenie szabrownikami, którzy demolują i okradają miejscowe sklepy.
Patrz też: Egipt: Marsz miliona ruszy na pałac prezydencki – "Mubarak. Twoja głowa spadnie"
Polskie MSZ stanowczo odradza podróże do Egiptu. Wczoraj w Kairze o godz. 11 czasu polskiego wylądował specjalny samolot LOT-u, który zabrał na pokład 160 Polaków pracujących w stolicy i indywidualnych turystów. Polski rząd zapowiedział, że jeśli będzie taka potrzeba, przyśle kolejne samoloty, a jeśli sytuacja będzie naprawdę groźna, w akcję ewakuacji turystów włączy się wojsko. Wygląda na to, że Polacy wzięli sobie do serca ostrzeżenia i odwołali zaplanowane wcześniej wyjazdy. Wczoraj rano z warszawskiego Okęcia wyleciały dwa samoloty do Szarm el-Szejk z zaledwie kilkoma pasażerami. Na czwartek planowany jest następny lot dla Polaków, którzy chcą opuścić Egipt.
Mubarak ustąpi?
Podczas gdy 2 miliony Egipcjan protestowały wczoraj w stolicy, Kair obiegła sensacyjna informacja: Mubarak wygłosił przemówienie, w którym zadeklarował ustąpienie ze stanowiska, ale dopiero przed wrześniowymi wyborami. Mówił też, że nie będzie ubiegał się o reelekcję. Sytuacja w Egipcie może stać się jeszcze bardziej napięta, bo z kolei ElBaradei w ostrych słowach dał prezydentowi czas do piątku na ustąpienie ze stanowiska: – Jeśli chce on ocalić skórę, lepiej, żeby odszedł – mówił noblista i nazwał piątek „dniem odejścia“.
W samym sercu Egiptu, na placu Tahrir w Kairze, zebrały się setki tysięcy, a potem miliony demonstrantów żądających natychmiastowego odejścia prezydenta. Demonstranci wieszali kukły Mubaraka, wznosili antyprezydenckie hasła i wystawili tysiące transparentów. Nad bezpieczeństwem zgromadzonych czuwała armia. Żołnierze sprawdzali dowody osobiste i torby protestujących. Niektóre drogi prowadzące do Kairu i Aleksandrii zostały zablokowane. Wcześniej jednak generałowie zapewnili, że armia uznaje prawo Egipcjan do wyrażania swoich poglądów i żołnierze nie będą strzelać do protestujących.