Robert B. siedział za rozboje i pobicia. Miał wyjść z więzienia w 2025 roku, podobnie jak zamieszany w napady na banki Bartosz Ś. (41 l.). Trzeci z uciekinierów, skazany za wyłudzenia Marcin P. (24 l.), miał do końca kary tylko dwa lata, ale nie wahał się prysnąć za mur. Dziś wszyscy trzej siedzą na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Grudziądzu (woj. zachodniopomorskie) i szokują uczestników procesu butnymi zeznaniami, które odsłaniają kulisy ich brawurowej ucieczki.
Okazuje się, że bandyci mieli na wolności pomagiera, który dowiedział się, iż jeden ze strażników więziennych regularnie odwiedza dom publiczny. I nagrał funkcjonariusza w gorących scenach z prostytutką. Reszta była już dziecinnie prosta. "Ale żeście mnie urządzili" - miał powiedzieć strażnik, gdy zobaczył film. Zaszantażowany, szybko poszedł na współpracę. - Dostał za to trzy tysiące złotych. To on załatwił nam do celi telefon komórkowy - zeznał Robert B.
Teraz bandyci mogli precyzyjnie zaplanować ucieczkę. Zdobyli, prawdopodobnie dzięki temu samemu strażnikowi, brzeszczot i linę, których nie odkryła w celi żadna rewizja. - Bo strażnicy szukali tak, aby niczego nie znaleźć - wyjaśnił Robert B.
10 października 2015 r. pod osłoną nocy więźniowie przepiłowali kraty w oknie i za pomocą liny sforsowali mur. Tam czekał na nich samochód. Uciekli do Poznania, gdzie sześć dni później zostali schwytani. Jak się okazało, szykowali się już do skoku na jubilera.
Ani śledczym, ani sądowi bandyci nie wyjawili nazwiska strażnika, który pomógł im w ucieczce. - Jak będę miał zapewnienie, że dostanę niski wyrok, to zdradzę, kto to jest - stwierdził bezczelnie Robert B. Za ucieczkę jemu i jego koleżkom z celi grozi do trzech lat więzienia.
ZOBACZ: Uciekł z więzienia, bo chciał WIELKIEGO PENISA! Szokujące kulisy schwytania El Chapo