- Jestem poruszony zawartością tych taśm. Dziękuję dziennikarzom za wspieranie demokracji poprzez ujawnienie kompromitującego przypadku skandalicznej korupcji politycznej, jakiej dopuściło się PiS. Miliony Polaków mogły poznać dzięki tym nagraniom kulisy kuchni politycznej kompromitującej obecny rząd - mówił we wrześniu 2006 r. Tusk, komentując taśmy Beger.
Minęło 7 lat! Media opublikowały niedawno taśmy, na których słychać, jak politycy PO na Dolnym Śląsku obiecują pracę w zamian za głos w wyborach na Jacka Protasiewicza (46 l.). Tusk publicznie tego nie komentuje. Za to przez ponad 6 godzin debatował o sprawie zarząd PO. Oczywiście pod przewodnictwem szefa partii.
- Premier wielokrotnie mówił, że są ludzie, którzy jątrzą w PO. Miał na myśli Grzegorza Schetynę (50 l.). Stwierdził, że skoro ten nie zdecydował się na start w wyborach szefa PO, to nie powinien teraz rozbijać partii - relacjonuje nam jeden z uczestników tego zarządu.
Czytaj więcej: Praca za głos na Protasiewicza. Kolejne nagranie!
Efekt obrad jest taki, że władze partii uznały wybory szefa PO na Dolnym Śląsku za ważne. Osoby nagrane na taśmach oraz te, które nagrywały (w sumie 5 polityków), zostały zawieszone w prawach członka partii na trzy miesiące. Zajmie się nimi sąd partyjny. A Jacek Protasiewicz mógł stwierdzić: jestem zwycięzcą!
- Przepraszam sympatyków, wyborców i kolegów z innych regionów za to, co się stało w dolnośląskiej Platformie, aczkolwiek ta rywalizacja, która zakończyła się zjazdem w Karpaczu, była emocjonująca, prawdziwa i uczciwa - przekonywał Protasiewicz w TVN 24. Dziwne poczucie uczciwości ma pan europoseł.
Na szczęście sprawa całkowicie nie została zamknięta. Bo śledztwo rozpoczęła legnicka prokuratura, która sprawdzi, czy na Dolnym Śląsku mogło dojść do płatnej protekcji. Za to przestępstwo grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Polecamy: Miss Polonia mówi po angielsku! Nie będziemy się za nią wstydzić? [Wideo]