Nie przyjechała ani samochodem, ani tramwajem, ani nawet na hulajnodze, tylko tak jak u Brzechwy - przyszła pieszo. I pewnie dlatego tak się spóźniła. Ale wybaczmy jej i rozkoszujmy się tym, co nam przyniosła, czyli słońcem i uroczym ciepełkiem. A będzie tego całkiem sporo. - Już w środę temperatura przekroczy magiczne 10 stopni Celsjusza i z każdym dniem będzie się pięła w górę - prognozuje Waldemar Skałba, synoptyk z biura Cumulus. Chmur ma być mało, więc i opady nam nie grożą, przynajmniej w pierwszej połowie kwietnia. I tylko jeszcze nocami poczujemy ostatnie chłodne tchnienia zimy. A potem ma być jeszcze lepiej!