Mała Tosia i jej mama mogą mówić o wielkim "szczęściu w nieszczęściu". Wózek, bez którego dwuletnia niepełnosprawna Tosia nie może normalnie funkcjonować, ktoś ukradł w dniu Wigilii. Złodziej, który zabrał duży samochód wraz z wózkiem, musiał się zrehabilitować, ponieważ w piątek wieczorem podrzucił własność pani Agnieszki Urbacz i Tosi, jej córki pod blok, w którym mieszkają w Katowicach.
- Wszedł do nas sąsiad, który widział osobę, która podrzuciła wózek, zostawiła wózek pod klatką, a wcześniej jeszcze zdążył do sąsiadów krzyknąć: "Powiedzcie im, że wózek się znalazł" i uciekł - powiedziała w rozmowie z TVN24 pani Agnieszka, mama Tosi.
- Byłam bardzo szczęśliwa - przyznała mama dwulatki i dodała, że wózek jest w dobrym stanie. - Wózek był złożony, czyli jak zostawiliśmy go w samochodzie, tak złodziej albo osoba, która go znalazła przyniosła go pod blok - wyjaśniła.
Policja zebrała już z wózka odciski palców. Możliwe, że pozwoli to schwytać złodziei samochodu, w którym znajdował się wózek dziewczynki.
Cieszymy się, że w złodzieju odezwała się odrobina przyzwoitości, a mamie Tosi gratulujemy takiej wytrwałości!
Zobacz: Limanowa: Ukradł kluczyki od samochodu, ale okupu nie odebrał bo zmęczył się i zasnął