Zatrważające informacje dotarły z Ukrainy już wczoraj. Miejscowe służby ogłosiły epidemię świńskiej grypy. I choć wciąż nie wiadomo, ile spośród 37 ofiar śmiertelnych choroby (zanotowanych od 19 października) zmarło przez wirusa A/H1N1, a ile wskutek powikłań pogrypowych - to na naszych sąsiadów padł blady strach. W okręgach: tarnopolskim, iwano-frankowskim i sąsiadującym z Polską okręgu lwowskim grypa dopadła ok. 38 tys. osób! Do szpitali trafiło ponad 900 chorych, 61 - walczy o życie na intensywnej terapii. W całym kraju zamknięto szkoły, kina, odwołano także wszelkie imprezy.
Patrz też: Zadbaj o zdrowie z SE.pl
Najgorsze jest to, że skoro u naszych sąsiadów grypa rozprzestrzenia się w takim tempie, to i u nas może dojść do wzrostu zachorowań. Groźba epidemii jest realna, tym bardziej że już teraz zanotowano pierwsze od dłuższego czasu przypadki świńskiej grypy w Polsce.
W szpitalu w Opolu w ciężkim stanie przebywa Ukrainka. 42- -letnia kobieta sześć dni temu przyjechała z Ukrainy. Jak się dowiedzieliśmy, 66 osób, które miały z nią kontakt, jest pod kontrolą lekarską. Z kolei w szpitalu w Łańcucie na obserwacji jest czwórka pacjentów. W przypadku jednej osoby, młodego Ukraińca, jest pewne, że mężczyznę zaatakował groźny wirus A/H1N1.
- Wirus jest bardzo niebezpieczny przy wzmożonym teraz ruchu turystycznym - mówi dr Paweł Stefanoff (37 l.) z zakładu epidemiologii Instytutu Zdrowia Publicznego.
- Mamy sezon grypy, wirusy krążą także i po Polsce - mówi Andrzej Wojtyła (54 l.), główny inspektor sanitarny kraju. Informacje od anonimowych urzędników są mniej optymistyczne. - Wygląda to tak, jakby nikt na Ukrainie nie panował nad epidemią. Nie otrzymujemy odpowiedzi na pytania. Zaproponowaliśmy im, że będziemy badać wirusa w naszym laboratorium w Rzeszowie. Nikt nam nie potrafi odpowiedzieć - mówi pracownik rzeszowskiego sanepidu. Główny inspektor kraju radzi zachować ostrożność. - Ograniczmy kontakty. Nie całujmy się. Unikajmy tłumów - wylicza Wojtyła.