Pierwszy transport z opatrunkami, środkami do dezynfekcji ran, szynami do usztywniania złamanych kończyn itd. zorganizowany przez Polską Misję Medyczną (PPM) i Polski Zespół Humanitarny (PZH) powinien dotrzeć w niedzielę (27 lutego) ok. 14:00 do przejścia granicznego Hrebenne – Rawa Ruska. Tam mają go przejąć Ukraińcy ze Stowarzyszenia Ratowników Górskich ROVIN. Ratownicy dostarczą medykamenty do Iwano-Frankowska – Ukraińskiego Czerwonego Krzyża oraz lwowskiej obrony terytorialnej. PPM i PZH zapowiadają kolejne transporty środków medycznych kupowanych z datków obywatelskich.
– Z ukraińskich szpitali spływają do nas kolejne listy pilnych potrzeb, a magazyny na miejscu są puste. Brakuje opatrunków, środków zabezpieczających personel medyczny, worków na krew. Sytuacja nie dotyczy tylko najbardziej wrażliwych miejsc w kraju, w tym momencie nie ma znaczenia, czy mówimy o dużym szpitalu czy przychodni – braki są wszędzie. Dodatkowo potrzebne są koce, latarki, baterie. Musimy przewieźć to wszystko z Polski. Wszystkie organizacje próbują jak najszybciej dotrzeć na miejsce, bo nie ma chwili do stracenia. Ludzie codziennie giną i odnoszą rany w walce, nasza pomoc jest tam niezbędna – podkreśla Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej.
PPM prowadzi zbiórkę na pomoc szpitalom w Ukrainie. Wśród odbiorców pierwszych transportów z pomocą znajdują się Centra Ratownictwa Medycznego w Lisiczańsku i Kramatorsku, gdzie poza opatrunkami trafią też m.in. środki ochrony indywidualnej dla brygad ratowniczych. Część środków trafi do szpitali w obwodzie lwowskim. PPM ma duże doświadczenie w organizacji pomocy dla ofiar wojen. Od lat organizuje pomoc dla poszkodowanych w syryjskiej wojnie domowej i dla afgańskich uchodźców. Z tych doświadczeń wynika, że na Ukrainie kryzys medyczny może przybrać na sile, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Istnieje uzasadniona obawa, że może zabraknąć personelu medycznego, bo…
– Lekarze będą zmuszeni opuścić kraj, nie będą otrzymywać wynagrodzeń lub padną ofiarami ataków, które są wymierzone w budynki mieszkalne i szpitale, jak miało to miejsce w Wuhłedarze – przypuszcza Małgorzata Olasińska-Chart. Ktoś może spytać, dlaczego organizacje humanitarne dostarczają pomoc tylko do granicy a nie bezpośrednio do potrzebujących? Na to jest jeszcze za wcześnie, konieczne jest rozpoznanie warunków do niesienia takiej pomocy, jaka jest oferowana przez organizacje humanitarne np. w Syrii. – Nie wiemy jeszcze, jakie będą możliwości wysyłania na miejsce misji medycznych z lekarzami-wolontariuszami, cały czas obserwujemy rozwój sytuacji – tłumaczy koordynatorka PPM. – Otrzymujemy wiele wiadomości o chęci zaangażowania się w pomoc Ukraińcom zarówno od naszych stałych wolontariuszy, jak i osób, które chcą po raz pierwszy pomagać na linii frontu. Nie jednak możemy nikogo narażać na niebezpieczeństwo. Na pewno będziemy uważnie obserwować możliwości współpracy z centrami recepcyjnymi i szpitalami w Polsce, do których trafią uchodźcy…