6:4, 6:3 w godzinę i 12 minut. W I rundzie turnieju WTA w Dubaju Ula Radwańska (19 l.) niespodziewanie pokonała notowaną o 111 miejsc wyżej w rankingu Agnieszkę (20 l.). - To moje najcenniejsze zwycięstwo w karierze, po raz pierwszy w życiu pokonałam zawodniczkę z pierwszej dziesiątki rankingu. Ponieważ to moja siostra, więc radość jest trochę mniejsza - mówi szczęśliwa Ula, która doskonale wykorzystała szansę na pokonanie Agnieszki.
- Isia nie zagrała na 100 procent swoich możliwości, bo... nie mogła zagrać - tłumaczy Robert Radwański (47 l.), ojciec i trener sióstr. - Jest na antybiotykach z powodu anginy, a do tego w Paryżu przyplątała jej się lekka kontuzja uda. Poza tym Agnieszka doleciała do Dubaju dopiero w niedzielę wieczorem, a już wczoraj rano musiała grać mecz.
Jak na złość, Radwański nie mógł obejrzeć na żywo pojedynku córek, bo... nie dostał wizy Zjednoczonych Emiratów Arabskich! - To jakiś burdel! - mówi wściekły. - Tyle lat jeżdżenia na turnieje, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
Radwański oglądał mecz w telewizji, dzięki czemu po raz pierwszy w życiu nie musiał się obawiać, że córkom udzieli się jego zdenerwowanie. - Powiem wprost: najpierw żałowałem, że Isia wylosowała Ulę. Ale teraz się z tego cieszę. Bo w takiej dyspozycji Agnieszka przegrałaby z większością rywalek - ocenia.
Zwycięstwo jest dla Uli niezwykle cenne, bo da jej wymarzony awans do pierwszej setki. Wszystko wskazuje na to, że wypchnie z niej... Martę Domachowską (23 l.).