Dach remontowanego niedawno obiektu dalej ma wiele wad i praktycznie przy każdych opadach woda przecieka i kapie pasażerom na głowę. Czarę goryczy, a raczej deszczówki, przelał niż Thomas, który cały czas wisi nad stolicą. Spore opady spowodowały po raz kolejny zalanie peronów - woda znalazła sobie ujście przez szczeliny w suficie.
W paru miejscach na peronach porobiły się spore kałuże i tylko przy jednej ustawiony był ostrzegawczy znak. Jeden z przecieków jest dokładnie nad barierkami schodów prowadzących na stację! Na próżno było też wypatrywać służb sprzątających i pasażerowie musieli omijać kałuże oraz uważać na cieknącą z góry deszczówkę.
- Powinno się w końcu coś z tym zrobić, bo jak tylko popada deszcz, to woda zawsze jakoś dostaje się na perony i robią się kałuże. Nie wygląda to zbyt ładnie, zwłaszcza że jest to główny dworzec w Warszawie i przyjeżdża tu bardzo dużo turystów oraz mieszkańców spoza stolicy - mówi nam Mirosław Milczarz (69 l.) korzystający codziennie z kolei. Na naprawę usterki nie ma na razie co liczyć.
- Całościowe rozwiązanie problemu dylatacji okolic Dworca Centralnego wymaga realizacji inwestycji między innymi na terenach miejskich (ulica i tory tramwajowe od strony Al. Jerozolimskich i ul. Jana Pawła II). Takie prace oznaczałyby zamknięcie głównych ulic w centrum Warszawy - tłumaczy Maciej Bułtowicz z PKP SA.