Koszalin: Jej brat umarł 20 lat temu - teraz okazało się, że żyje

2010-05-31 11:09

Od ponad 20 lat pani Krystyna Telus (57 l.) z Koszalina (woj. zachodniopomorskie) żyła nadzieją, że jeszcze kiedyś zobaczy brata Henryka Ossowskiego-Mechlińskiego (53 l.). Jej brat przepadł bez wieści i zdruzgotana siostra musiała w sądzie wnioskować o uznanie go za zmarłego. Kiedy jednak ostatnio dostała tajemniczy list, mało nie zemdlała. To pisał do niej jej młodszy brat!

List tylko cudem dotarł do pani Krystyny. Wysłany został na jej stary adres, ale szczęśliwie listonosz dobrze pamiętał dawną lokatorkę. - Kiedy otworzyłam przesyłkę, zrobiło mi się słabo. Pisał do mnie mój Henryk! - opowiada kobieta. List wcale nie przyszedł z zaświatów, ale z Ameryki, do której mężczyzna musiał w latach 80. uciekać. Był w komitecie strajkowym w Stoczni Gdańskiej. Za granicę uciekał przed prześladowaniami, o wyjeździe nawet nie zdążył powiadomić najbliższych. Na obczyźnie starał się nawiązać jakiś kontakt z rodziną, ale żaden z jego listów nie dotarł. Aż do teraz.

Bliscy - szczególnie siostra - też szukali pana Henryka wszędzie, ale wszelki ślad po nim przepadł. Doszło nawet do tego, że kiedy 20 lat temu rodzice Krystyny i Henryka zmarli, kobieta - aby uporać się ze sprawami spadkowymi - musiała wnieść do sądu o uznanie jej brata za zmarłego. Rozsądek podpowiadał, że tak właśnie jest. Ale siostrzane serce nie przestawało wierzyć, że ukochany brat gdzieś tam jest.

Teraz rodzeństwo jest w stałym kontakcie. Pani Krystyna pomogła bratu wrócić do świata żywych. To dzięki niej sąd w Koszalinie oficjalnie potwierdził właśnie, że Henryk Ossowski-Mechliński jednak żyje.

Mężczyzna szykuje się już, by wrócić do ojczystego kraju. Do końca roku ma nadzieję załatwić wszystkie formalności i wtedy rozdzielone 30 lat temu rodzeństwo znowu padnie sobie w ramiona.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki