Ksiądz Miloch to znana postać na gdyńskim Oksywiu. Od lat pomaga nieuleczalnie chorym. Tym, którzy cierpią. Tym, którzy potrzebują pomocy. Uważa, że zdrowi ludzie są od tego, aby pomagać cierpiącym. Ania Przybylska to była dziewczyna z jego dzielnicy, jego parafianka. Dobrze znał jej ojca Bogdana (53 l.), który również przegrał walkę z rakiem. Aktorka chętnie pomagała hospicjum. Z puszką w ręku zbierała datki. Teraz po swojej śmierci też pomoże potrzebującym. Jej rodzina zaapelowała bowiem, żeby ci, którzy przyjdą na pogrzeb, nie kupowali kwiatów, tylko wspomogli datkiem Hospicjum imienia św. Wawrzyńca w Gdyni. Duchowny chwali Annę Przybylską, że nie zmarnowała swojego życia. Pięknie je przeżyła. Była szczęśliwą matką. Zamiast grać w filmach, wolała zajmować się domem. Dla niej najważniejsze były rodzina i dzieci.
Zobacz też: Anna Przybylska miała wielkie marzenia. Przed śmiercią chciała jeszcze zagrać starą kobietę
- To one były dla niej najważniejsze... i to było piękne - wzrusza się ksiądz Miloch. Kiedy Bóg powołał Anię, był przy niej. Stał obok jej łóżka z jej mamą, siostrą, partnerem życiowym Jarosławem Bieniukiem (35 l.). Nie zapomni tego widoku... - Odeszła przy najbliższych, ściskając w dłoniach różaniec. Teraz ona potrzebuje modlitwy. Módlmy się za nią - mówi wzruszony dyrektor hospicjum.
Datki zamiast kwiatków
Zgodnie z wolą rodziny żałobnicy i fani aktorki zamiast kwiatów proszeni są o składanie datków dla potrzebujących z hospicjum, któremu tak bardzo pomagała Ania. Hospicjum imienia św. Wawrzyńca w Gdyni składa się z dwóch części. W jednej przebywają osoby dorosłe, a w drugiej dzieci. Tę część nazywa się Bursztynową Przystanią.
Numer konta hospicjum: Bank PEKAO SA II O/Gdynia 75 12 40 3510 1111 0000 4318 27 94
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail