Pani Violetta (51 l.) od lat bezskutecznie walczy z nowotworem wątroby. Jej mąż Wojciech (61 l.) umiera na raka jelita grubego. Ale chociaż trudny do zniesienia ból towarzyszy im każdego dnia, to kochający rodzice obiecali sobie, że zanim umrą, zrobią wszystko, by odbudować dom dla córki Matyldy (10 l.).
Na rodzinę Buszyńskich spadł grad nieszczęść. Najpierw pani Violetta usłyszała bezwzględną diagnozę lekarską - rak wątroby. Kilka tygodni po tym, jak rozpoczęła walkę z nowotworem, okazało się, że również jej męża drąży podstępny rak jelita grubego. I choć pewnie na ich miejscu większość ludzi by się załamała, Buszyńscy postanowili walczyć o przyszłość dla ich córeczki Matyldy. - Zdaliśmy sobie sprawę, że śmierć może się o nas upomnieć w każdej chwili - mówi z troską dzielna kobieta.
Pani Violetta i pan Wojciech krok po kroku zaczęli remontować stary dom, do którego wprowadzili się kilkanaście lat temu (po przeprowadzce z Wrocławia). Było im bardzo ciężko, bo oboje poddali się leczeniu i bardzo osłabiającym organizm chemioterapiom. I kiedy wreszcie ich prace dobiegały końca - rozegrała się kolejna tragedia.
Pozbawiony sumienia piroman podpalił szopę, która stała na podwórku Buszyńskich. Ogień błyskawicznie przeniósł się na dom i doszczętnie go strawił. Umierające małżeństwo i ich córeczka zostali bez dachu nad głową. - Wiedzieliśmy, że sami już nie odbudujemy domu. Zostały nam tylko marne renty, z których musimy kupić drogie lekarstwa - wyznaje pani Violetta.
Dzisiaj Buszyńscy mają do dyspozycji wynajęte od rodziny mieszkanie. - Cieszymy się, że mamy gdzie mieszkać, ale z mężem jest już naprawdę źle. Właśnie wrócił z hospicjum. Ja mam przerzuty i znowu biorę chemię. Zostało nam kilka miesięcy życia - na twarzy kobiety rysuje się grymas bólu. - Co będzie, kiedy umrzemy? Nie możemy przecież zostawić naszej Matyldy bez żadnego zabezpieczenia - mówi pani Violetta, spoglądając na córkę. - Dlatego prosimy dobrych ludzi o pomoc w wyremontowaniu spalonego domu. Tylko myśl o tym, że zostawimy naszej córci dom, pozwala nam jeszcze żyć - kończy zrozpaczona kobieta.