Alicja była skromną, niewyróżniającą się dziewczyną. Z Morzyczyna, letniskowej wioski nad jeziorem Miedwie, dojeżdżała do liceum ogólnokształcącego w Szczecinie. Za rok miała zdawać maturę, potem chciała iść na prawo. Znajomi? Miała wiele koleżanek. Chłopcy? Bardziej interesowały ją motocykle. W wakacje planowała motorowy wypad w Polskę. I właśnie ta pasja ją zgubiła.
6 lipca wyszła z domu i przepadła bez śladu. Gdy do wieczora nie dała znaku życia, rodzina zawiadomiła policję, a nazajutrz także ITAKĘ - centrum poszukiwań ludzi zaginionych. Jeszcze nikt nie podejrzewał tragedii, ale jak zawsze w takich przypadkach zaczęto drobiazgowo weryfikować wszelkie kontakty dziewczyny. I natrafiono na jej internetowe rozmowy ze Zbigniewem W. (54 l.).
Co sprawiło, że nastolatka zainteresowała się dużo starszym mężczyzną? Naiwnie wierzyła, że opowie jej o motocyklach. I ufnie wyruszyła na spotkanie. Jaki miało przebieg? Właśnie to usiłują odtworzyć śledczy. Prawdopodobnie mężczyzna zażądał od Alicji seksu, a gdy odmówiła - zadźgał ją nożem i porzucił w krzakach na szczecińskim Prawobrzeżu w pobliżu rzeki. Jej okaleczone ciało przeleżało tam tydzień.
Policja szybko trafiła na trop sprawcy. Podczas zatrzymania nie stawiał oporu. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok dziewczyny został przesłuchany. - Złożył wyjaśnienia, ale nie przyznał się do winy - zdradza Artur Mądrzak z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Przedstawiliśmy mu zarzut zabójstwa, za co grozi nawet dożywocie. Sąd zdecydował się na zatrzymanie podejrzanego w areszcie przez najbliższe trzy miesiące - dodaje prokurator.
Zobacz: Zaginięcie Ewy Tylman. Dlaczego brat 26-latki krytykuje działania policji?