Tyle zapłaciła bowiem fryzjerce za umycie włosów i ułożenie szałowej fryzury, którą zachwyca na posiedzeniach komisji hazardowej. Posłankę PiS podpatrzyliśmy w salonie fryzjerskim niedaleko sejmowego gmachu przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Pojawiła się tam po pierwszym posiedzeniu komisji ds. afery hazardowej. W salonie czekały na nią same przyjemności. Najpierw mycie i masaż głowy, później suszenie włosów i układanie ich. Po kilkunastu minutach fryzura była gotowa. Chwila relaksu w salonie kosztowała posłankę PiS 50 zł. W rozmowie z nami była wiceminister sprawiedliwości potwierdza, że zmiana wizerunku to jej świadomy wybór.
- Zdecydowałam się zmienić swoją fryzurę po namowach mojej osobistej fryzjerki. To uczesanie to jej zasługa. A nie mogłam się zdecydować na tę zmianę bardzo długo, bo aż dwadzieścia lat - mówi "Super Expressowi" Kempa. Jak sama zapowiada, teraz będzie walczyła o zmianę wizerunku samej komisji hazardowej, w której jest jedyną posłanką. - Po pierwszych posiedzeniach mam wrażenie, że prace tej komisji będą jedną wielką ściemą - ocenia. Jej zdaniem, wszystko przez to, że posłowie koalicji oraz SLD blokują jej prace. - Nie może być pobłażania dla takich zachowań. Trzeba będzie pokazać prawdę - dodaje.