"Super Express": - Kanclerz Angela Merkel stwierdziła, że Gruzja wkrótce może stać się członkiem Paktu Północnoatlantyckiego. To do tej pory najbardziej jednoznaczne stanowisko zajęte wobec Rosji w konflikcie z Gruzją. Kanclerz zmieniła zdanie wobec Gruzji?
Elmar Brok: - Kanclerz Merkel w żaden sposób nie zmieniła zdania. W swych słowach powtórzyła ona tylko ostateczne i oficjalne postanowienie z kwietniowego szczytu NATO w Bukareszcie. Mówiło ono, że przed Gruzją stoi perspektywa członkostwa w NATO.
- A jak pan ocenia zachowanie przywódców krajów starej Unii?
- UE zareagowała na wydarzenia w Gruzji we właściwy sposób. Używając wszystkich dostępnych i możliwych środków dyplomatycznych, starała się doprowadzić i ostatecznie doprowadziła do pokoju. Prezydent państwa pełniącego przewodnictwo w UE Nicolas Sarkozy, jak również kanclerz Merkel prowadzili mediacje między zwaśnionymi stronami i ostatecznie doprowadzili do podpisania porozumienia.
- A dlaczego Unia nie reagowała wcześniej, skoro Rosjanie mobilizowali swą 58. armię już dawno i czekali tylko na błąd ze strony Saakaszwilego?
- Przywódcy UE od dawna zwracali uwagę na problem istniejący w tym regionie. Już w lipcu pani kanclerz wypowiadała się dość jednoznacznie w tej sprawie. Mówiła, że w tym rejonie ma miejsce swego rodzaju prowokacja ze strony Rosji i należy przeciwdziałać jej ewentualnym skutkom. W tym samym duchu wypowiadała się amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice.
- Czy myśli pan, że wystąpienie polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego mogło wpłynąć na zmianę stanowiska państw starej Unii?
- Nie to jest dziś najważniejsze. Najistotniejsze jest w tej chwili wspólne działanie wszystkich państw UE, które doprowadzi do wypełnienia przez Rosjan warunków pokoju.
- Czy nie sądzi pan, że UE powinna prowadzić wspólną politykę zagraniczną, zwłaszcza wobec takich krajów jak Rosja?
- Jak najbardzie, i robimy to. Musimy jednak znaleźć wspólne pole porozumienia. Wszystkie 27 państw członkowskich musi z Rosją rozmawiać jednym głosem.
Elmar Brok
Niemiecki eurodeputowany z ramienia Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Ma 62 lata