Do nietypowej kontroli ciężarówki doszło na drodze krajowej numer 8. Inspektorzy z Podlaskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego zatrzymali pojazd należący do łotewskiego przewoźnika, transportującego ładunek z Estonii do Niemiec. Kierowany przez łotewskie małżeństwo pojazd wzbudził podejrzenia, w wyniku których postanowiono skontrolować tachograf - urządzenie, które monitoruje czas pracy kierowcy. Badanie w specjalistycznym serwisie tachografów wykazało, że do zainstalowanego w tej ciężarówce miernika doczepiony jest jeszcze jeden element, który fałszował jego zapis. Gdy małżeństwo poczuło, że traci grunt pod nogami, kobieta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. A właściwie w swoje majtki, bo tam właśnie postanowiła ukryć fałszujący dodatek. Długo trwała dyskusja, by wyjęła go ze swojej "skrytki". Dopiero wezwanemu patrolowi policji udało się odzyskać urządzenie. Kobieta oddała je jednak w nieco innym stanie, bo... pokryła go odchodami. Za fałszowanie zapisów tachometru kierowcy zapłacili mandaty w łącznej wysokości 8 tysięcy złotych, a od przewoźnika pobrano kaucję 6 tysięcy złotych.
Zobacz: Turek poszukiwany przez Interpol zatrzymany w podwarszawskim Piasecznie! [ZDJĘCIA]