- Osoby, które twierdzą, że zostały poszkodowane przez Amber Gold, zgłaszają się niemal codziennie - mówi nam prokurator Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Od początku afery do wczoraj do godz. 12.30 do śledczych wpłynęło w sumie 2189 zawiadomień od osób, które uwierzyły Amber Gold. Ci poszkodowani domagają się zwrotu łącznie 138 mln 380 tys zł. Wszyscy z nich uwierzyli w zapewnienia z kampanii reklamowych spółki Marcina P. Teoretycznie Polaków powinien chronić UOKiK. Jego pracownicy już w listopadzie 2011 roku zwrócili uwagę na Amber Gold. Mieli wyjaśnić, czy firma zamieszczała w reklamach wprowadzające w błąd informacje dotyczące oferowanych produktów inwestycyjnych.
Efekt tych działań jest porażający, bo UOKiK stwierdził właśnie, że... reklamy publikowane przez Amber Gold nie wprowadzały klientów w błąd. - To prima aprilis? - pyta nas Zbigniew Ziobro (42 l.), były minister sprawiedliwości. - To ciężka wpadka UOKiK. Jak można podjąć taką decyzję? To pokazuje, że państwo zawodzi. Po prokuraturze to kolejna instytucja, która się skompromitowała. Trzeba to wyjaśnić - dodaje szef Solidarnej Polski. - Dla mnie to trochę zaskakujące - komentuje Zbigniew Ćwiąkalski (62 l.), były minister sprawiedliwości. - Przecież na reklamie Amber Gold była informacja, że to bezpieczna lokata. A okazało się, że nie jest bezpieczna. Chętnie poznam uzasadnienie UOKiK - dodaje.
Co na to UOKiK? - Przekaz reklamowy był w pełni odzwierciedlony w treści umów, a te - do momentu pojawienia się problemów finansowych spółki - były przez Amber Gold konsekwentnie wykonywane. W tym kontekście informacje przedstawiane w reklamach były prawdziwe i nie wprowadzały konsumentów w błąd. - zapewnia nas Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK. - Zamknięte postępowanie wyjaśniające nie dało podstaw do podjęcia działań w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów przez spółkę Amber Gold - dodaje.