Burmistrz nie bez powodów obawia się efektu domina, w którym jedno bankructwo pociąga za sobą inne, wpędzając całą społeczność w nędzę. Nędzę równą tej, w jakiej żyją do tej pory zapomniani przez wszystkich mieszkańcy dawnych PGR-owskich osad.
Zapewne nie ma łatwej recepty na uzdrowienie wielkich państwowych molochów, szczególnie wrażliwych na kłopoty związane z kryzysem. Uwagę zwraca jednak pewien zbieg okoliczności. Otóż na przetrwanie kryzysowego roku Łapy potrzebują około 60 mln złotych. To bardzo duża suma. Właśnie taką prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz chce podarować za nic swoim urzędnikom. Za nic, bo mają to być nagrody za normalne wykonywanie obowiązków. Takie rozdawnictwo publicznych pieniędzy w czasie rozlewającego się po Polsce kryzysu zapewne nie przyniesie Hannie Gronkiewicz-Waltz popularności. Na razie nie musi się tym martwić, bo ma jeszcze przed sobą dwa lata rządów. A Łapy? Za daleko od Warszawy.