To miał być rutynowy patrol. Jak zwykle przed zimą sierż. Bartłomiej Stolarz i mł. asp. Ernest Pondla sprawdzali pustostany zamieszkiwane niekiedy przez bezdomnych. I nagle we wnętrzu jednego z piętrowych zabudowań poczuli swąd spalenizny. Chwilę później dostrzegli płomienie, a w nich samych buchnął czarny dym. Z trudem dotarli do zadymionego pomieszczenia. A tam znaleźli, leżących wokół dymiącego ogniska, dwóch nieprzytomnych mężczyzn. Wynieśli ich na zewnątrz i wezwali karetkę. Obu mężczyzn w wieku 45 i 60 lat udało się w szpitalu uratować. Już następnego dnia, na własne życzenie, powrócili do pustostanu. Tam jednak spotkali się ze swymi zbawicielami, którzy tłumaczyli im gdzie mogą w noclegowni przezimować. Bezdomni z wdzięcznością pokiwali głowami i... skręcili sobie po ognistym papierosku.
Zobacz: Znicze szklane w promocji. Markety prześcigają się w ofertach