Uratujmy Czarka!

Był czerwiec 2012 roku, gdy Cezary Bodaszewski (24 l.), student informatyki, przygotowywał się do obrony pracy inżynierskiej. Przeszkadzała mu w tym angina, na którą nagle zapadł i która nie chciała się skończyć. Po kilku dniach, gdy był już świeżo upieczonym inżynierem, trafił do szpitala, ponieważ bóle stawów były nie do wytrzymania. Wtedy okazało się, że Cezary ma ostrą białaczkę szpikową. Do kolejnej kliniki, przy ul. Banacha w Warszawie był już niesiony na noszach, bo nie miał siły chodzić.

Potem Cezary przeszedł cztery serie chemii, a wreszcie w marcu przeszczep szpiku od młodszego brata Piotra (19 l.). Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Ale w maju znajomi Czarka przeczytali na Facebooku: "Takiego obrotu spraw bym się nie spodziewał. Miesiąc temu szpik był czysty, dziś zaś dowiedziałem się od lekarzy, że mam nawrót choroby i dalsze leczenie jest bezcelowe. W tej chwili jestem w stanie podjąć się każdego leczenia, byle tylko żyć, dalej żyć".

Cezary nie poddał się, choć nie może jak inni młodzi ludzie wychodzić z domu na spacer, spotykać z przyjaciółmi, trudno mu nawet czytać przez napuchnięte powieki. - Szukaliśmy z rodziną jakiegoś wyjścia, chwytaliśmy się wszystkiego i okazało się, że jednak mamy możliwości leczenia - mówi młody mężczyzna. Choć nowoczesna terapia jest bardzo kosztowna, dyrekcja Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych wystąpiła do NFZ o wyrażenie zgody na jej prowadzenie.

- Jesteśmy bardzo wdzięczni personelowi kliniki i bardzo im dziękujemy - mówi Cezary. - Jeśli jednak fundusz nie zgodzi się na finansowanie leczenia, potrzebny będzie nam każdy grosz.

Możemy pomóc.

POTRZEBUJEMY TWOJEJ POMOCY

Konto, na które należy wysyłać pieniądze:

Fundacja "Wygrajmy zdrowie" - dopisek: leczenie onkologiczne Cezarego Bodaszewskiego

96 1240 6410 1111 0010 4823 3986