Nie ma już śladu po płomiennych deklaracjach o politycznej przyjaźni między ugrupowaniami partyjnymi. Między politykami PiS-u i PO wciąż nie zmniejsza się niechęć, chociaż zaraz po katastrofie nie było polityka, który nie chciałby zakopać wojennego toporu.
Polityczne waśnie odżyły na nowo podczas porannych uroczystości ku czci ofiar smoleńskiej tragedii. Przedstawiciele klubów i kół parlamentarnych PiS, PSL, Stronnictwa Demokratycznego, Socjaldemokracji Polskiej oraz Polski Plus złożyli przed Pałacem Prezydenckim kwiaty, zapalili znicze, a potem modlili się za zmarłych.
Wśród pogrążonych w zadumie polityków nie było nikogo z PO i SLD. Dlaczego? Rzecznik klubu PO Andrzej Halicki powiedział, że nikt nie zapraszał Platformy do wzięcia udziału w tej uroczystości. Brzmi to trochę podejrzanie, bo przecież jeszcze wczoraj rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że jego klub wystąpił z formalnym zaproszeniem do innych klubów i kół. Dlaczego zaproszenie nie dotarło do rządzącej partii i SLD? Uchylić rąbka tajemnicy mogliby tylko parlamentarzyści z PiS, którzy byli inicjatorem uroczystości.
Delegacja z PO modliły się za ofiary w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie, a przedstawiciele partii w różnych częściach kraju odwiedzili Wawel oraz groby w Kołobrzegu, Będzinie, Katowicach, Gdańsku, Warszawie i w innych miejscach pochówku pasażerów TU-154, którzy zginęli 10 kwietnia.