Psikusa sprawiła nie tylko mamie, która jechała taksówką z Rzepina do Warszawy. Niecierpliwa mała istotka postawiła też na nogi całą obsługę autostrady.
Taksówka z ciężarną
Jest leniwa niedziela, sam środek dnia. Przez punkt poboru opłat w Nagradowicach (woj. wielkopolskie) przejeżdżają kolejne samochody. Mariusz Michalak (30 l.), ochroniarz autostrady, który właśnie ma zmianę, myślami jest już ze swoją rodziną. Do końca pracy ma cztery godziny.
Nagle do bramek podjeżdża taksówka, na tylnym siedzeniu siedzi kobieta w zaawansowanej ciąży. Za rączkę kurczowo trzyma swoją malutką córeczkę. Po jej oczach widać, że coś jest nie tak. Co chwilę nerwowo chwyta się za brzuch.
W pewnej chwili głośno krzyczy co sił w płucach: - Zaczęło się!
Kierowca zjeżdża na pobliski parking. Zaczyna się akcja porodowa, a parking zamienia się w prawdziwą porodówkę. Czeczenka staje przy masce samochodu. Zaczyna rodzić. Ma już doświadczenie, wie, co to bóle porodowe, wie, jak przeć. Nie traci zimnej krwi. Wzorowo zachowuje się kierowca taksówki i ochroniarz.
- Byłem w szoku. Wszystko po prostu robiłem intuicyjnie - mówi Mariusz Michalak.
Urodziła się dziewczynka
Gdy dziecko przychodzi na świat, dzielni panowie owijają je kocykiem i troskliwie trzymają na rękach. W drodze jest już śmigłowiec pogotowia ratunkowego i ambulans do przewozu niemowlaków. Żeby pomóc kobiecie i jej dziecku, zatrzymano ruch na autostradzie, by na drodze mógł wylądować helikopter.
Gdy panowie akuszerzy dowiedzieli się, że urodziła się zdrowa dziewczynka, odetchnęli z ulgą.
- Nie byłem przy porodzie własnych dzieci, a tu proszę taka niespodzianka - mówi Michalak.
Dziewczynka waży 3300 gramów i ma 51 cm długości.
Mama, 26-letnia Czeczenka, ze swoimi córkami jest już w poznańskiej klinice położniczo-ginekologicznej. Choć jej najmłodsza córeczka leży jeszcze na oddziale neonatologicznym, to pracownicy szpitala podkreślają, że jej stan jest bardzo dobry. Wczoraj jej mama była przesłuchiwana przez śledczych. Wszystko dlatego, że Czeczenka nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Jak ustalili policjanci, kobieta przebywa w Polsce legalnie, a do Warszawy jechała do męża.
- Czeczenka ma wizę turystyczną - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, kobieta tłumaczy się, że na bazarze kupiła paszport i chciała przedostać się do Niemiec, ale jej się nie udało. Dlatego wracała z Rzepina do Warszawy.