Parcz, makabryczna zbrodnia młodej matki: Urodziła, spaliła i wyrzuciła

Tak bardzo nie chciała dziecka, że robiła wszystko, żeby poronić. Jeszcze tydzień temu, mimo ósmego miesiąca ciąży, kopała w polu i nosiła ciężary. Nic dziwnego, że po takim wysiłku zaczął się przedwczesny poród.

Kiedy w końcu usłyszała kwilenie noworodka, nie obudziło to w niej matczynych odruchów. Przeciwnie. Z nienawiścią w oczach spojrzała na drobne ciałko i bez wahania ręką zatkała nowo narodzonemu usta i nos. Po długiej, strasznej chwili niemowlę przestało kwilić....

Patrz też: Kujawsko-pomorskie: Zabił wiejskiego lowelasa, bo uwiódł mu matkę

Zwyrodniała kobieta nawet nie pochowała jego ciała. Próbowała spalić je w piecu! Ale ciało malca nie chciało się palić... Zebrała więc z pieca nadpalone szczątki z oderwanymi rączkami i nóżkami i wsadziła do foliowej torby razem ze śmieciami. Pakunek wyniosła do kosza przed domem.

Pewnie nikt nie dowiedziałby się o tej zbrodni, gdyby nie to, że następnego dnia po strasznym morderstwie kobieta zaczęła silnie krwawić. W szpitalu lekarze szybko odkryli, że kobieta niedawno rodziła, a jej dziecka nie ma. Dlatego powiadomili policję.

- Ja nawet nie wiedziałem, że ona jest w ciąży. Jak to wszystko się działo, to spałem pijany - opowiada zajadając ze smakiem pestki słonecznika Michał Szagun, ojciec morderczyni.

Co najdziwniejsze kętrzyńska prokuratura po postawieniu zarzutu dzieciobójstwa wypuściła Iwonę Sz. do domu. Teraz bezduszna zabójczyni paraduje po wiosce jakby nigdy nic. Ludzie w Parczu nie wierzą własnym oczom i aż łapią się za głowy z oburzenia. - To trudne śledztwo, a ja nie mam ludzi ani pieniędzy na ekspertyzy - tak tłumaczy swoją decyzję Jarosław Duczmalewski, szef kętrzyńskiej prokuratury.