- Wiedzieliśmy, że wiszą nad nami czarne chmury, że opieka społeczna chce nam zabrać dzieci, ale nie sądziliśmy, że stracimy je tak nagle. 22 października były u nas pracownice socjalne. Nie mieliśmy prądu, ale to było chwilowe. Tłumaczyłam też, że musiałam przełożyć wizytę jednego z dzieci u lekarza specjalisty, bo urodziłam synka. Pieniądze wydałam na poród i nie miałam, za co jechać do Koszalina – mówi pani Paulina.
Dzień później urzędniczki przyszły już z kuratorem. - Zabrali dwoje najmłodszych dzieci - Kasię (2 l.) i Sebastiana, który miał dopiero 11 dni. Synka karmiłam piersią. To draństwo, nawet kobiety w więzieniu mogą karmić swoje dzieci – opisuje matka. Dwoje starszych - Fabian (3,5 l.) i Angelika (6,5 l.) z przedszkola trafiło do drugiej rodziny zastępczej. Rodzice są załamani. Opiekowaliśmy się dziećmi, jak potrafimy najlepiej. Naszym jedynym problemem jest bieda. Ale czy z biedy można odbierać dzieci? Można je rozdzielać? - pyta pani Paulina.
Sąd Rejonowy w Szczecinku tak uzasadniał decyzję o odebraniu dzieci: „Rodzina zamieszkuje w lokalu mieszkalnym, w którym nie ma energii elektrycznej. Uczestnicy zaniedbują podstawowe potrzeby dzieci, w tym zdrowotne, higieniczne, żywieniowe i wychowawcze (…) nie radzą sobie w opiece nad małoletnimi”. Inaczej widzi to Bogusława Bartosik, dyrektor przedszkola, do którego chodziła dwójka starszych dzieci. „Dzieci zawsze ubrane były w czystą odzież adekwatnie do pogody. Na widok rodziców reagowały radością. Przyprowadzane były regularnie” - czytamy w opinii. Ale Agnieszka Osowska z MOPS w Szczecinku nie pozostawia złudzeń. - Aby dzieci mogły wrócić do domu, rodzina powinna wykonywać zalecenia MOPS-u, PCPR-u i sądu. Dzieci powinny być właściwie leczone i traktowane z miłością – mówi. Bezduszność urzędników krytykuje znany działacz społeczny Piotr Ikonowicz. - Pomoc państwa rodzinie jest o wiele tańsza niż trzymanie tych dzieci w pieczy zastępczej. Z całą pewnością dzieci wychowane w rodzinie zastępczej nie będą ani szczęśliwsze, ani bardziej przygotowane do życia niż w najbiedniejszej, ale jednak biologicznej rodzinie. Bieda nie może być powodem zabierania dzieci! - podkreśla.