Dariusz B, został skazany na zapłacenie miliona złotych swojej byłej spółce. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratorzy domagali się dla oskarżonego kary czterokrotnie wyższej, informuje portal współczesna.pl
- Oskarżony nie dopełnił swoich obowiązków, a w takiej sytuacji musi naprawić szkodę – argumentuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
ZOBACZ: Sąd: urząd musi informować obywateli, na co wydaje ich pieniądze
Oskarżony kierował komunalną spółką "Necko" niemal 20 lat. W zeszłym roku został odwołany, gdy wyszło na jaw, że jest karany. Ponadto wyszło na jaw, że fałszował dokumenty, dzięki którym mógł wywozić śmieci w miejsce do tego nie przeznaczone. Sprawa wyszła na jaw po około 3 latach dzięki urzędnikom z Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Spółce naliczono karę w wysokości 4 mln złotych.
– Sytuacja finansowa nie jest komfortowa – przyznawał burmistrz Kazimierz Kożuchowski. – A zapłacenie tak dużej kary po prostu nie jest możliwe. Chyba, że urząd marszałkowski rozłoży tę należność na raty - dodał.
ZOBACZ: Wysyłasz pieniądze przez internet? UWAŻAJ!
Sam Dariusz B., zatrudnił się w konkurencyjnej firmie. Od problemów jednak nie uciekł. Wiosną tego roku do sądu trafił akt oskarżenia wobec niego. Prokuratorzy domagali się dla byłego prezesa kary więzienia w zawieszeniu oraz zapłacenia 4 milionów złotych i zakazu pełnienia funkcji kierowniczych w spółkach z udziałem Skarbu Państwa przez 5 lat. Sąd co prawda skazał Dariusza B. na więzienie w zawieszeniu, ale zamiast 4 mln, nakazał zapłatę "jedynie" 1,09 mln zł! Prokuratura wystąpiła o uzasadnienie orzeczenia.
– Po analizie tego dokumentu podejmiemy ostateczną decyzję, czy będziemy skarżyć wyrok, czy nie – precyzuje śledczy.