Film "Cichy, spokojny" Magdaleny Majewskiej pochodzi z archiwum TVP Łódź i jest dostępny na YouTube. Widzimy w nim sprawę Mariusza Trynkiewicza widzianą z różnych stron. Od mieszkańców Piotrkowa, którzy domagają się śmierci dla zabójcy chłopców, sąsiadów z jego domu, przez sąd i biegłych, strażników, którzy opowiadają o mordercy. I oczywiście również jego samego.
Choć dopiero został skazany na śmierć, Mariusz Trynkiewicz jest spokojny. Pali papierosa i odpowiada na osobiste pytania dziennikarki. Np. o pierwszą miłość.
- Czy najlepsza, czy najfajniejsza i najważniejsza? Wiem, że taraz wracam we wspomnieniach do tej pierwszej miłości, wracam w jakiś taki sposób bardzo uczuciowy. Coś bardzo bliskiego, jakieś takie ciepełko, gdy pomyślę i sobie przypomnę o tej pierwszej mojej miłości - mówi morderca. I dalej: - Nie powiem, że druga, czy następne, były inne, były gorsze, ale ta pierwsza była ważna.
Z filmu możemy się też dowiedzieć sporo o problemach z seksualnością oskarżonego. I jak to się stało, według biegłych sądowych, że stał się potworem:
- Nieśmiałość i kompleksy oraz trudności w kontaktach heteroseksualnych. Miał nieudany związek heteroseksualny, co spowodowało zainteresowanie się homoseksualizmem, jako formą zastępczą i mniej zagrożeniową. W końcu oskarżony zrezygnował z kontaktów homoseksualnych, a nastąpił u niego rozwój pedofilnych zachowań – od łagodnych, do krańcowej formy jaką jest mord z lubieżności - mówi prowadzący rozprawę sędzia, powołując się na seksuologów.
Na filmie widzimy też tzw. ostatnie słowo oskarżonego, tuż przed wydaniem wyroku.
- Mówiłem to już wielokrotnie i jeszcze raz tylko powiem, że po prostu to było ode mnie silniejsze, nie umiem tego w inny sposób wytłumaczyć. To wiem, że w końcu wydarzyła się rzecz straszna. Najpierw jedna, potem druga... Do dzisiaj jest to dla mnie rzeczą całkowicie niezrozumiałą.
Film kończy wyrok śmierci wydany na Mariusza Trynkiewicza. Jak wiemy życie i polscy prawodawcy dopisali tej historii ciąg dalszy. Jak się skończy? Oby happy endem...