Wydając swój werdykt sędziowie Trybunału Konstytucyjnego przekonywali, że kierowali się dobrem działkowców, a zakwestionowane przez nich przepisy mają na celu przełamanie monopolu Polskiego Związku Działkowców na zarządzanie i dysponowanie terenami działkowymi. - Nie ma wolności wyboru formy, w jakiej obywatele chcą się organizować, a PZD ma monopol na zrzeszanie działkowców - argumentował trybunał. Ale jego stanowisko nie spotkało się z ciepłym przyjęciem działkowców, którzy po wysłuchaniu uzasadnienia wyroku, krzyczeli "hańba!" w kierunku opuszczających salę sędziów. - Boję się, że stracę działkę. To łakomy kąsek dla deweloperów - mówi w rozmowie z "SE" Ewa Sugier, która by usłyszeć wyrok TK, przyjechała aż z Krakowa.
Podobnego zdania są władze PZD. Twierdzą, że taki wyrok to zamach na atrakcyjne tereny działkowe, na których powstawać będą mogły osiedla, centra handlowe lub parkingi. - Ta ustawa dla ogrodów działkowych była najważniejszym aktem prawnym. Dzisiaj ten akt legł, bo to, co pozostało, niewielkie ma znaczenie dla funkcjonowania ogrodów. Działkowcy zostali pozbawieni wszystkich praw. Tam, gdzie tereny są wartościowe, można powiedzieć, los jest przesądzony. Te ogrody znikną z powierzchni ziemi. Od 20 lat szuka się klucza, by otworzyć dostęp do ogrodów - mówił wczoraj prezes PZD Eugeniusz Kondracki (74 l.).
A przyszłość ogródków działkowych faktycznie rysuje się w ciemnych kolorach. Trybunał wyznaczył bowiem okres 18 miesięcy, po którym zakwestionowane przepisy przestaną obowiązywać. Jeśli do tego czasu posłowie nie ustanowią nowych, wygaśnie prawo użytkowania wieczystego terenów działkowych. Od tego momentu gruntami rozporządzać będzie gmina, na której terenie znajdują się ogrody. I tylko od jej decyzji zależeć będzie, jak wysokimi opłatami obarczy działkowców. Jeszcze przed wyrokiem PZD ostrzegał, że w największych miastach, gdzie ogrody znajdują się blisko centrów lub w modnych dzielnicach, koszty dzierżawy sięgać mogą nawet 20 tys. zł. Jeśli działkowców nie będzie stać, ogrody będą likwidowane. A na ich miejscu zamiast marchewki wyrastać będą wieżowce i supermarkety.