Być nie może nie tylko przez błąd dyspozytora ruchu ze Starzyn, który nie przestawił zwrotnicy na torze nr 1 doszło do katastrofy pociągów Intercity i Interregio. Chociaż śledczy z Częstochowy podejrzewą, że to dyżurny ruchu w Starzynach dopuścił, by rozpędzony pociąg Interregio Warszawa-Kraków wjechał na ten sam tor, którym mknął z naprzeciwka skład Intercity Przemyśl - Warszawa, to światło dzienne ujrzały nowe fakty.
Jak dowiedziała się telewizja tvn24 w dokumentach kolejowych pojawiła się wzmianka, że na torze nr 1 przed Szczekocinami kilka minut przed katastrofą pojawiła się usterka zwrotnicy i druga dotycząca semafora. Z zapisów w dokumentach wynika, że dyżurny ruchu ze Starzyn powinien wiedzieć o awarii.
Ani prokurtura, ani PKP PLK na razie nie odnoszą się do doniesień tvn24. Dyrektor Zakładu Linii Kolejowych, Adam Młodawski potwierdził, że usterka była, ale nie chciał ocenić czy miała wpływ na katastrofę.
USTERKA ZWROTNICY na torze nr 1 przyczyną katastrofy w Szczekocinach. DYŻURNY RUCHU ze Starzyn wiedział o AWARII?
Dlaczego pociągi Intercity i Interregio zderzyły się w Szczekocinach? Prokuratura Okręgowa w Częstochowie podejrzewa, że przyczyną katastrofy kolejowej był błąd dyspozytora. Dyżurny ruchu z posterunku szlakowego Starzyny nie przestawił zwrotnicy. Wychodzą jednak na jaw nowe fakty w sprawie katastrofy pociągów. Tuż przed tragedią na torze nr 1 pojawiła się usterka zwrotnicy. Dyspozytor miał wiedzieć o awarii. Dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach potwierdza, że usterka była, ale podkreśla, że nie wiadomo czy miała wpływ na katastrofę.