"Google Maps usuwa krzyże z kościołów" - zaalaromował na swoim facebookowym profilu Wojciech Cejrowski. Podróżnik dodał zdjęcie, na którym widać cień krzyża, ale na kościele już go brakuje. Zdaniem Cejrowskiego to nic innego jak cenzura Google. Tymczasem internauci odpowiadają - panie Wojtku, więcej luzu. To nie cenzura, ale algorytm. Zdaniem internautów krzyż był na tyle cienki, że algorytm nie potrafił go przerobić na 3d. Wielu komentujących sugeruje również, że Cejrowski jest świetnym podróżnikiem i autorem książek o tej tematyce, ale nie powinien wypowiadać się na tematy społeczne. "Panie Cejrowski, weź pan lepiej napisz jakąś nową książkę podróżniczą bo te są świetne - w przeciwieństwie do pańskich komentarzy na tematy społeczno-polityczne" - napisał jeden z internautów. Ale nie brakowało też wpisów, które jasno mówiły o tym, że Google walczy w ten sposób z Bogiem i kościołem. "Panie Wojciechu , tym którym zależy na zniszczeniu chrześcijaństwa i podważeniu autorytetu księży chyba wygrają tą walkę, mają zbyt dużą władzę w łapskach" - skomentował pod postem Cejrowskiego internauta.
Wpis podróżnika wywołał prawdziwą burzę. Ale jak się okazuje już w ponad rok temu internauci zwracali uwagę na usuwanie krzyży z map. We wrześniu 2017 roku w rozmowie z wp.pl Piotr Zalewski z Google Polska wyjaśnił, dlaczego tak jest i jak działają mapy: - Dotyczy elementów obiektów słabo widocznych na zdjęciach lotniczych - mówił. Ogólnie rzecz biorąc braki krzyży na zdjęciach wynikają z błędów w mechanizmie modelowania budynków 3 D.