Młody, przystojny, wysportowany, po studiach. Cieszył się wielkim powodzeniem u kobiet. Na wakacje do Łeby przyjechał korzystać z uroków życia. Jak? W dzień plaża, wieczorem szaleństwo w dyskotece. Do klubu Euphoria w centrum kurortu chodził jak młody bóg: wyprasowana koszula z białymi rękawami, granatowe spodnie, białe sportowe buty. Tak wystrojony robił na dziewczynach wrażenie. Ale tego dnia wyjątkowo mu nie szło. Zniechęcony wyszedł z imprezy ok. godz. 23. Znajomym powiedział, że musi się przejść. Ostatni raz widziano go na skwerze Rybaka...
Nazajutrz ruszyły poszukiwania. Rodzina, znajomi, przyjaciele - nikt nie wierzył, że Przemkowi stało się coś złego. Przypuszczali, że urwał się gdzieś z jakąś dziewczyną. Zagadka wyjaśniła się piątego dnia.
- Dostaliśmy zgłoszenie, że kilkadziesiąt metrów od plaży w wodzie dryfują zwłoki. Przy ciele znaleziono dokumenty. Należały do zaginionego Przemysława P. - mówi Marta Kandybowicz, rzeczniczka policji w Lęborku. Okazało się, że chłopak wszedł w nocy do wody i utonął. To już 335. ofiara wody w tym roku. Przerażająca statystyka.