Ewa K. od początku czuła niechęć do wybranka swojej córki. Ciągle robiła mu wyrzuty, że jest nierobem bez przyszłości. Artur M. z zaciśniętymi pięściami wysłuchiwał teściowej. W końcu nerwy mu puściły i pchnął kobietę o ścianę. Teściowa padła na podłogę bez przytomności. Arturowi M. jednak to nie wystarczyło. Uznał, że to doskonała okazja, by pozbyć się jej na wieki. - Nie mogłem już tego wytrzymać - tłumaczył się później śledczym.
Przeczytaj koniecznie: Radomsko: Po kłótni z teściową trafił do szpitala!
Mężczyzna działał jak w transie. Najpierw wepchnął kobietę do wersalki i upewnił się, że nikt tego nie widział. Później zaciągnął Ewę K. do przydomowego szamba. Aż strach pomyśleć, jak potworne były ostatnie chwile utopionej w szambie kobiety!
Kiedy zaniepokojona rodzina zaczęła szukać Ewy K., Artur M. udawał współczującego zięcia i pomagał w poszukiwaniach. - Przychodził do mnie i prosił o tabletki uspokajające dla córki Ewy - wspomina z grozą w głosie Kazimiera Wiśniewska (70 l.), matka chrzestna i ciotka Ewy K.
Niewiele brakowało, a zbrodnia nigdy nie wyszłaby na jaw. Dopiero po dwóch tygodniach policjanci wypadek zajrzeli do szamba. Mimo że stróże prawa z Lidzbarka We-skiego to twardzi faceci, na widok kobiety utopionej w odchodach dosłownie zamarli. - Boże, jaką straszną śmiercią ona zginęła. Policja wołała mnie, żebym przyszła rozpoznać moją chrześnicę, ale ja się bałam - mówi Kazimiera Wiśniewska.
Patrz też: Kalwia: Zakatował teściową i zakopał ją w lesie
Morderca jeszcze tego samego dnia przyznał się do zbrodni. - Artur M. usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu od 8 lat do dożywocia - mówi prokurator Lech Sienkiewicz.