O sprawie Józefa Berezy "Super Express" pisał już w marcu tego roku, na początku jego sądowej batalii o zwrot pieniędzy za leczenie za granicą. Pan Bereza poddał się operacji zaćmy na jedno oko w czeskim Cieszynie. Tam czekał na zabieg zaledwie kilka dni. Natomiast w jednym z krakowskich szpitali wyznaczono mu termin na 2017 rok. Pan Józef wiedział o dyrektywie transgranicznej Komisji Europejskiej, która pozwala leczyć się za granicą, jeśli w kraju są zbyt duże kolejki. Skorzystał więc z prawa i dzięki temu uchronił wzrok. Natychmiast po operacji wystąpił o zwrot kosztów leczenia.
- Zapłaciłem za zabieg z własnej kieszeni, a uważam, że powinno zapłacić za to państwo. Skoro w krajach Unii obowiązuje dyrektywa, więc prawo dotyczy także mnie - stwierdził pan Józef.
NFZ musi zapłacić za zagraniczne leczenie
Tak samo uznał sąd, ale NFZ szedł w zaparte. Urzędnicy tłumaczyli, że nie ma przepisów, które przystosowałyby unijne prawo do polskich realiów.
Bereza dostanie od NFZ 2930 zł za zabieg oraz odsetki za 181 dni zwłoki, czyli 187, 84 zł. Do tego sąd orzekł zwrot kosztów sądowych - 764 zł (w sumie ok. 4 tys. zł). Wyrok jest nieprawomocny, Fundusz będzie się odwoływać. Szanse na wygraną są prawie żadne. Ciągle
jednak zastanawia nas, dlaczego pacjenci muszą o swoje prawa walczyć przed sądem.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Czytaj: Nowy pomysł Bartosza Arłukowicza: Chorzy do ...hoteli?