Przypomnijmy: w sobotę matka przekazała swojemu znajomemu córkę pod opiekę, a kiedy w niedzielę chciała odebrać od niego dziecko, ten powiedział kobiecie, że dziewczynka oddaliła się podczas spaceru i nie może jej znaleźć. W te tłumaczenia nie uwierzył 14-letni brat dziewczynki i w niedzielę około godz. 22 wraz ze starszym kolegą poszli do mieszkania wynajmowanego przez mężczyznę. Nikt nie otworzył im drzwi, ale chłopcy usłyszeli dochodzące z wnętrza niepokojące odgłosy. Na miejsce szybko dojechało kilka patroli funkcjonariuszy. Wezwano również strażaków, by siłowo wejść do zamkniętego mieszkania. Wewnątrz policjanci znaleźli zamkniętą w wersalce 9-letnią Sarę. Dziecko było skrępowane i zakneblowane. Dziewczynka miała płytki oddech i pogotowie zabrało ją do szpitala. Jak oceniono, gdyby odnaleziono ją trochę później, mogłaby już nie żyć. Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania mężczyzny, pod którego opieka przebyło dziecko. Około godziny pierwszej w nocy policjanci znaleźli 24-latka. Mężczyzna próbował uciekać, ale został szybko zatrzymany.
Miejscowa policja poinformowała, że w poniedziałek w Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie Wlkp. zostały przeprowadzone czynności procesowe z udziałem zatrzymanego mężczyzny. Podczas nich 24-latek usłyszał zarzuty związane z doprowadzeniem do obcowania płciowego z osobą małoletnią poniżej 15 roku życia, naruszeniem czynności narządu ciała oraz pozbawieniem wolności ze szczególnym udręczeniem. W tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wlkp., która prowadzi śledztwo wnioskuje o areszt wobec zatrzymanego mężczyzny. Czyny, które zarzucono podejrzanemu, są zagrożone karą od 5 do 15 lat więzienia.
Co ważne, stan zdrowia dziewczynki jest dobry i nic nie zagraża obecnie jej życiu. Dziecko znajduje się na oddziale chirurgii dziecięcej tamtejszego szpitala.
Jak ustalił korespodent SE, to podobno nie pierwszy raz, gdy 24-latek zabrał 9-letnią Sarę od matki, aby się nią opiekować. Jego sąsiedzi zdradzili nam jednak: - Ale na placu zabaw pod domem nigdy go z nią nie widzieliśmy.
Radio Gorzów dotarło do innych informacji o podejrzanym. Według nich Mateusz K. był znajomym rodziny od około dwóch lat. Od roku opiekował się trzema szczurami, które wcześniej należały właśnie do 9-latki. Dziewczynka poszła do niego m.in. po to, by odwiedzić zwierzęta.
Tymczasem portal gorzowianin dotarł do sąsiadów 24-latka, którzy twierdzą, że wynajmował on mieszkanie od kilku miesięcy i był dziwnym człowiekiem. Jeden z nich ocenił: - Miał coś porządnie z głową, był dziwnym człowiekiem. Inny dodał: - Dla mnie to jest szok. Gdyby to ode mnie zależało, to bym gnoja zlikwidował. Sąsiadka z klatki obok wspominała przy tym: - Widziałam jak dziewczynka była wynoszona przez strażaków, była zawinięta w koc, półprzytomna i związana. Nie wyobrażam sobie, aby coś takiego stało się moim dzieciom. W szoku jestem, że matka oddawała swoją córkę w ręce tego mężczyzny. Gdyby zrobił krzywdę moim dzieciom, ja zrobiłabym mu to samo.