Gimnazjalista nie ma wątpliwości, że nasz papież uratował go przed śmiercią. Kiedy Wojtek chorował na nieuleczalnego raka, jego modlitwa do Jana Pawła II została wysłuchana i chłopiec cudownie ozdrowiał.
- Żyję dzięki naszemu papieżowi - mówi z przekonaniem Wojtek. Ten pełen wspaniałej wiary chłopiec dodaje: - On jest cały czas z nami i nad nami czuwa. To, że tutaj, na ziemi, Ojca Świętego już nie ma, nie oznacza, że nie jest z nami duchowo.
Właśnie ta szczera i żarliwa wiara pomogła Wojtkowi w bardzo ciężkich chwilach, kiedy okazało się, że ma nowotwór węzłów chłonnych. Śmiertelna choroba dopadła go 5 lat temu. Stan chłopca był tak ciężki, że przez rok nie opuszczał szpitalnego łóżka. A mimo to ani na chwilę nie stracił nadziei na wyzdrowienie i przez cały czas gorąco modlił się do Ojca Świętego. Błagał papieża, by pomógł mu pokonać straszną chorobę. Jego rodzice też nie ustawali w modlitwach. - Błagaliśmy o wstawiennictwo Jana Pawła II, by pomógł naszemu synowi - Maria (45 l.) i Stanisław (48 l.) Rudniccy ciągle z przejęciem wspominają tamte chwile. Szczere modlitwy zostały wysłuchane i stał się cud. Wojtek nagle ozdrowiał. Chłopiec nadal jest pod opieką lekarzy, ale najgorsze już za nim. Chodzi do drugiej klasy gimnazjum, gra z kolegami w piłkę, rośnie szybko i zdrowo. Przez cały czas z niewyobrażalną wdzięcznością pamięta, kto jest sprawcą jego cudownego ozdrowienia. - Dla mnie Jan Paweł II już jest święty - mówi z uśmiechem. Największym marzeniem chłopca jest, by kiedyś pojechać do Watykanu na grób Ojca Świętego i pomodlić się przy nim.