Nie bez znaczenia była też niska temperatura w pokoju artystki, w którym jest wybita szyba. Tym bardziej że przez kilka ostatnich dni nasza diwa nie mogła wstawać z łóżka.
Ciało zmarłej w poniedziałek Violetty Villas zostało wczoraj rano przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Zachodziło przypuszczenie, że artystka nie zmarła z przyczyn naturalnych. Wstępne badania wykluczają jednak udział osób trzecich, ale wskazują na fatalne warunki sanitarne w domu i słabą kondycję Villas.
Śledztwo „Super Expressu” wykazało, że w willi gwiazdy w Lewinie Kłodzkim jest wybita szyba w jej pokoju na piętrze. Jest tam zimno jak na dworze, a nocą temperatura spada do zera. Nic więc dziwnego, że tuż przed śmiercią Villas pytała swoją opiekunkę Elżbietę Budzyńską o pogodę i prosiła ją, by napaliła w piecu. Co na to powierniczka gwiazdy?
– Jaka szyba jest zbita? – dziwi się. – Wszystkie są całe! – zapewnia, choć ogromną dziurę w oknie widać z daleka.
A przecież, jak podaje „Gazeta Wrocławska”, kilka dni przed śmiercią artystka złamała nogę. Nie trafiła jednak do lekarza. Cierpiała we własnym łóżku. Według nieoficjalnych informacji bolesne złamanie wywołało zator tłuszczowy, który mógł doprowadzić do zawału. Możliwe więc, że Villas umierała nie tylko w zimnie, ale i w boleściach...