- Trudno jest to przełknąć - mówi popularny "Zahor". - Wydawało się, że w Bytomiu się przełamiemy. Zaczniemy strzelać bramki i wygrywać. Okazało się inaczej.
- Jaka jest przyczyna tak słabej postawy Górnika?
- Wszyscy się nad tym zastanawiamy. I może w tym tkwi błąd. Zamiast nad tym myśleć i to roztrząsać trzeba wyjść na boisko i grać. Przecież nawet w słabszej dyspozycji, mając taki skład, powinniśmy wygrać z Polonią.
- Atmosfera w drużynie jest nerwowa?
- Już nie. Każdy zdaje sobie sprawę, że nie ma już co niepotrzebnie podgrzewać atmosfery. Psioczenie i narzekanie niczego nie zmienią. Teraz najbardziej potrzebny jest nam spokój.
- Nadal uważasz, że Górnika stać na piąte miejsce w tabeli?
- Jedno jest pewne - ten balon oczekiwań został przed sezonem strasznie rozdmuchany. Mówiło się o piątym miejscu, a nawet walce o podium. Niepotrzebnie tak podgrzaliśmy oczekiwania. Ale mamy dopiero półmetek jesieni. Nadal uważam, że jesteśmy się w stanie pozbierać i powalczyć o miejsca w górze tabeli.
- Teraz czeka was jednak mecz z Wisłą Kraków...
- To najlepsza drużyna w naszej lidze, ale tym najlepszym także zdarzają się potknięcia.