Lecz błędy księdza Georga są niczym, przy dokonaniach jego kolegów, którzy w internacie tych samych chórzystów molestowali... ile wlezie. I dziś ujawnienie tych wypadków jest powodem największego skandalu seksualnego w niemieckim Kościele. Więc tak naprawdę nikt nie wsłuchuje się w tłumaczenia księdza Georga, który o nadużyciach seksualnych nie wiedział, a bić przestał, bo takie przyszło zalecenie, a może rozkaz. A póki było to dopuszczalne, bijał. Bo taki był wtedy - jak twierdzi - sposób reakcji na błędy lub świadome niewypełnianie obowiązków. A gdyby w latach 80. nie przyszedł "z góry" zakaz chłosty, to bijałby do dziś? W imię Boże?
W imię Boże!
2010-03-10
3:00
Georg Ratzinger, brat papieża, ksiądz i były kierownik chóru w Niemczech, walił po pysku swoich chórzystów. Gdy nie wykonywali poleceń. Przez długi czas. Ale w latach 80. - jak sam przyznaje - przestał tłuc, bo zabroniono bicia. I odetchnął z ulgą. Bo generalnie był wrogiem bijania młodocianych. Nóż się w kieszeni otwiera, gdy słucha się takich tłumaczeń - wściekał się szwagier.