Miał być zwykły pogrzeb, a wydarzyła się historia niczym z horroru! Pracownicy jednej z firm zarządzającej prosektorium w Jarocinie mieli wydać ciało zmarłej kobiety firmie z okolic miasta. Niestety zamiast nieboszczki, wydali inne ciało!
Zdaniem szefowej firmy pogrzebowej, to nie zakład jest winny, a pracownicy prosektorium. Ludzie z zakładu odebrali ciało, które było podpisane nazwiskiem osoby, którą mieli zabrać. Nie było z nimi rodziny. Najprawdopodobniej ktoś z prosektorium pomylił kartki: „Zawinił ktoś z prosektorium. Pomylił się i wydał nam nie to ciało, które powinien” tłumaczy Barbara Paul, szefowa pogrzebowego.
Zrozpaczona i wstrząśnięta rodzina, która zajmowała się pogrzebem nie zważyła, że coś nie gra przez 3 dni. Pogrzeb się odbył, a kobieta została pochowana. W tym samym prosektorium było także drugie ciało kobiety. Gdy zgłosili się po nie krewni okazało się, że to nie jest ich bliska! Pomyłkę od razu zauważyła córka zmarłej: - Od razu widziałam, że to nie jest moja mama. Zupełnie inny układ buzi, inne paznokcie, krótkie włosy, gdzie mama zawsze miała długie. Ubrana była co prawda w to, co jej kupiliśmy, ale rajstopy miała inne - mówiła w rozmowie z TVN24. No i mleko się rozlało!
Zobacz: Tarnobrzeg. Urzędnicy za pieniądze podatników kupowali opony i DAMSKIE SZPILKI!
Kiedy wiadomość o odkryciu pomyłki trafiła do pracowników zakładu pogrzebowego zarządzającego prosektorium, ci wpadli na pomysł rodem z horroru. Rodzinie drugiej nieboszczki polecili, by odebrała ciało później, a sami w nocy pojechali na cmentarz, by... wykopać pierwszą, już zakopaną trumnę! Jak pomyśleli tak zrobili i postanowili podmienić zwłoki.
Wykopali zwłoki bez wiedzy rodziny zmarłej?
A kto pozwolił na wykopanie i zamianę ciał? Barbara Paul, szefowa zakładu, któremu wydano nie to ciało co trzeba, powiedziała w rozmowie z SE, że gdy do jej zakładu dotarły informacje o tragicznej pomyłce, od razu skontaktowała się z rodziną zmarłej. W tej sytuacji ekshumacja - oczywiście legalna - wydawała się jedynym wyjściem. Twierdzi, że nigdy nie zdecydowałaby się na "podmianę" trumien. Dodaje przy tym, że zrobić coś takiego mogła tylko firma, która miała drugie ciało - ciało, które do jej chłodni nigdy nie zostało przewiezione.
Syn ofiary pomyłki w prosektorium jest zrozpaczony: - Nie wyraziłem zgody (na wykopanie ciała - red.), ja byłem załamany tym wszystkim. Powiedzieli mi tylko, co się stało, że jadą na cmentarz zamienić trumny - przyznał w rozmowie z TVN24. Sprawę bada jarocińska prokuratur, która stwierdzi, czy w czasie wykopywania zwłok nie doszło do ich zbezczeszczenia.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail