- Te mundury nadal wiszą i czekają na nich. To straszne co się stało, a ja straciłem swoich najlepszych ludzi - mówi Tomasz Sochański (32 l.), prezes ochotniczej straży pożarnej. To twardy mężczyzna, ale oczy szklą mu się na samą myśl o tej tragedii.
Przeczytaj koniecznie: W sobotę wspólnych pogrzeb wszystkich 18. ofiar
Teraz w remizie jest pusto i nikt tam sobie nie wyobraża, że na akcji nigdy nie będzie już Marcina i Sławka.
- Obaj byli świetni, na niejednej akcji razem byliśmy. Ostatnio Marcin gasił stodołę. Ale oprócz tego, że razem pracowaliśmy, byliśmy też dobrymi kolegami. Sławek, mimo że miał rodzinę i mnóstwo obowiązków, postanowił, że zostanie strażakiem i będzie pomagał innym. Ta remiza bez nich nie będzie już taka sama - dodaje załamany strażak.