Ciśnienie zacznie rosnąć i z południa Europy napłynie ciepłe powietrze. Nie będzie wprawdzie tak gorąco jak w Bułgarii (35 stopni), Grecji (37 stopni), Włoszech (38 stopni), czy Turcji (41 stopni), ale w niedzielę termometry mogą pokazać nawet 30 stopni w cieniu. Dziś jeszcze około 20 stopni, ale jutro już 25-27 stopni Celsjusza. Wszystko za sprawą wyżu, który odepchnął ściągający chłód niż.
Wzrost temperatury przy wilgotnym podłożu może spowodować lokalne, trudne do przewidzenia, gwałtowne burze. Pierwszych, już w piątek, można się spodziewać na Podbeskidziu. Tam też przy ładnej pogodzie będzie nieco chłodniej, najwyżej do 27-28 stopni. Ostatnie opady znacznie poprawiły bilans wodny, co najbardziej ucieszyło grzybiarzy. Inne regiony Polski są wysuszone na wiór.
Kończy się także okres chłodnej i deszczowej aury na plażach Morza Bałtyckiego gdzie, zwłaszcza we wschodniej części Wybrzeża, padało niemal codziennie od dwóch tygodni. Od wczoraj nad morzem panuje plażowa pogoda, z błękitnym niebem i rosnącą temperaturą. Wczasowicze nie muszą się obawiać opadów do pierwszych dni sierpnia. Zatem jest szansa, że i woda w morzu podgrzeje się do tego czasu powyżej obecnych 18 stopni. Przez większość dni nad Bałtykiem zachmurzenie będzie niewielkie, a temperatura utrzyma się w granicach 25-26 stopni.
Nie dla wszystkich słoneczna aura to powód do zadowolenia, głównie dla alergików, którzy zdecydowanie lepiej się czują, gdy pada deszcz. Najgorętszym regionem na świecie jest obecnie południowo- - zachodnia część Iranu, gdzie termometry w cieniu pokazują 50 stopni. Ale wracając do naszego regionu, przetrzymajmy dzisiejszy kiepski biometr. Tak jest zawsze przy zmianie pogody, nawet gdy idzie ku poprawie. Meteoropaci jednakowo źle to znoszą. Ładna pogoda utrzyma się przynajmniej do poniedziałku, ale jest szansa, że i dłużej. Obyśmy za kilka dni nie marudzili, że jest nam za gorąco.