Ze wstępnych ustaleń wynika, że w kopalni Mysłowice-Wesoła nie doszło do pożaru metanu, ale do jego wybuchu, podaje polskieradio.pl. W wyniku wybuchu ciężko rannych zostało ośmiu górników z 37, którzy w chwili wypadku znajdowali się pod ziemią.
Wybuchł metan. Są ranni, jeden górnik wciąż pod ziemią
Osiemnastu górników trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Spośród nich 8 jest na oddziale intensywnej terapii, ponieważ muszą być podłączeni do respiratorów. Pozostali lżej ranni zostali przewiezieni do szpitali w Sosnowcu i Katowicach. W sumie do godziny 1.30 znaleziono i wyciągnięto 36 górników. Służby ratunkowe nadal szukają górnika, który nie wyjechał na powierzchnię. Szef sztabu ratunkowego akcji Grzegorz Standziak powiedział, że z relacji świadków wybuchu wynika, że poczuli oni bardzo silny podmuch.
Ojciec zaginionego górnika, który został pod ziemią nie wierzy, że syn odnajdzie się cały i zdrowy. Jak powiedział: „Nie mam nadziei. On był kombajnistą, mógł być w największym punkcie zagrożenia. Najlepszy pracownik na kopalni i tak zostanie tam na dole jako najlepszy”, czytamy na rmf24.pl. Zdaniem ojca górnika w miejscu, w którym wybuchł metan wcale nie powinno nikogo być, bo jest to miejsce wyjątkowo niebezpieczne: „Nie pozwolę, żeby dyrekcja kopalni zmuszała ludzi jak bydło. Ich tam w ogóle nie powinno być. Tam było ponad 5 procent metanu, to jest stan wybuchowy. Kierownictwo, dyrekcja wysyła ludzi na pewną śmierć. Tam jest gehenna” stwierdził rozżalony Franciszek Jankowski. Sam także był górnikiem i przez 28 lat pracował w kopalni, zna więc ten fach i towarzyszące mu zagrożenia. Jak dodał, że przed wypadkiem kolega syna dzwonił i mówił o tym, iż ludzie wiedzieli o wysokim stężeniu metanu, ale: „Ale wiadomo jak to jest. Nie pójdziesz, gdzie cię poślą to tu jest brama i za bramę”.
Zobacz: 25-latek MOLESTUJĄCY dwumiesięczną córeczkę ZATRZYMANY przez radomską policję!
Wybuch metanu nastąpił w kopalni Mysłowice-Wesoła, która należy do Katowickiego Holdingu Węglowego na poziomie ponad 660 metrów pod ziemią. Ekipa ratunkowa musi korzystać ze specjalnych aparatów tlenowych, do tego jest zmuszona pracować w kompletnej ciemności, bo ze względów bezpieczeństwa w kopalni wyłączono prąd. „Bezpośrednio w strefie zagrożenia są nie więcej niż 2-3 zastępy ratowników” poinformował rzecznik KHW.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail