- Ponieważ moja córka nie je mięsa, często przyrządza sobie posiłek z mieszanki warzywnej - mówi pani Beata.
Tak też było w poniedziałek. Dziewczyna wróciła ze szkoły, wysypała na patelnię zawartość opakowania i omal nie zemdlała. Wpadła w panikę. Roztrzęsiona zadzwoniła do matki z informacją, że w domu jest mysz.
- Pomyślałam, że to sprawka kota, który mógł przynieść z podwórka zdobycz. Niestety, prawda okazała się o wiele gorsza... - dodaje kobieta.
W opakowaniu wraz z warzywami zamrożony był również... martwy gryzoń! A właściwie połowa zwierzątka. - Gdy wróciłam z pracy, z patelni spoglądały na mnie szkliste oczy ciemnej myszy.
Ekspert radzi: Stawiaj na mrożonki
Zadzwoniła do producenta mrożonki, firmy Globus Polska. - Mężczyzna z zakładu produkcyjnego w Dąbrowie Chełmińskiej był bardzo miły i przepraszał za zdarzenie. Jednak później zadzwoniła do mnie pani z sekretariatu prezesa, która poprosiła o przesłanie martwej myszy. To absurd, bo w przesyłce truchło się rozpuści, - mówi pani Beata.
Producent feralnej mieszanki zapewnia, że zgłoszony przez Beatę Santorek przypadek jest pierwszym tego typu w historii firmy.
- Przykładamy ogromną wagę do jakości oraz bezpieczeństwa naszych produktów. Szczegółowo kontrolujemy zarówno uprawy, jak i cały proces produkcyjny. Podjęliśmy wszelkie możliwe kroki, by wyjaśnić opisaną przez konsumentkę sytuację - tłumaczy Michał Szostak z zarządu firmy w piśmie przesłanym specjalnie do redakcji "Super Expressu".