I ustawianie się w roli totalnie destrukcyjnej opozycji, która nie potrafi zachować się na zaprzysiężeniu nowego prezydenta. - To droga do zniszczenia - narzekają. Na razie nieoficjalnie. Poniżej publikujemy szczerą rozmowę z posłem PiS, który anonimowo zgodził się nam opowiedzieć o sytuacji w partii.
- Podoba się panu nowa taktyka prezesa?
- Dramat... Jestem załamany. Na własne życzenie skazujemy się na samozagładę. Boję się wrześniowych sondaży, bo mogą pokazać, że znów wróciliśmy do poziomu 20 proc. Cała robota z kampanii poszła na marne. Szkoda, bo większość analiz wskazywała, że przy utrzymaniu kursu mamy spore szanse na wygraną w wyborach parlamentarnych. Wszystko szlag trafił. PO może się tylko cieszyć..
- Co dalej?
- Zobaczymy. Ciągle mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński przejrzy na oczy.
- Jest na to szansa?
- Niewielka. Wiem, że parę dni temu rozmawiała z nim Joanna Kluzik-Rostkowska. Usłyszała, że prezes jest zachwycony działaniami Macierewicza...
- Jak długo będziecie milczeć?
- Są wakacje, wielu moich kolegów machnęło ręką i pojechało na urlop. Ja również zajmuję się swoimi sprawami, choć muszę przyznać, że język mocno świerzbi. Wie pan, co jest najgorsze? PiS nigdy nie był ulubieńcem mediów i salonów. Teraz jednak wiem, że krytyka jest uzasadniona. Ostatnio byłem na dużej imprezie i niemal co chwila ktoś podchodził i pytał: "Co ty z tymi wariatami robisz? Zabieraj się stąd jak najszybciej!".
- I co pan wtedy myśli?
- Jest mi wstyd. Zaczynam się zastanawiać, jak długo można autoryzować wyczyny Macierewicza i partyjnych talibów. Człowiek ma w sobie wiele pozytywnej energii, chciałby coś robić. W czasie kampanii wydawało nam się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Paweł (Poncyljusz - red.) i Asia zrobili kawał dobrej roboty.
- Najwyraźniej nie wszyscy ją docenili...
- W tak dużej partii muszą ścierać się ze sobą różne koncepcje i gry interesów.
- Kto ma interes w tym, by popychać Kaczyńskiego na skraj przepaści?!
- Zawsze można powiedzieć, że prezes jest dorosły i wie, co robi. Ale z tego, co słyszałem, Jacek Kurski (uważał, że niewykorzystywanie w kampanii tragedii smoleńskiej było błędem - red.) podkręcił Zbyszka Ziobrę, ten Macierewicza i poszło.
- Ziobro chce skompromitować Kaczyńskiego?
- Proszę o inne pytanie.
- To co dalej?
- Coraz częściej pytam sam siebie, jak długo można siedzieć cicho. Cierpliwość się kończy. Zresztą nie tylko mnie. To, co pisze na blogu "Migacz" (Marek Migalski - red.), może zwiastować lawinę. I to już we wrześniu.
- Wystarczy wam odwagi? Czy prezes pogrozi palcem?
- Cały problem polega na tym, że na scenie politycznej mamy tylko PiS i PO. Przy obecnym systemie wyborczym żadna nowa siła nie ma szans na przebicie.
- Więc pokrzyczycie i podkulicie ogony...
- To też nam nic nie daje. Jeśli Kaczyński utrzyma dotychczasowy kurs partii, na listach wyborczych znajdą się talibowie i ci, których wskaże Rydzyk. To będzie "nowy" PiS.