"Super Express": - Murowanym kandydatem na stanowisko szefa mazowieckiej PO był, popierany przez wicepremiera Grzegorza Schetynę, Andrzej Halicki. Wbrew powszechnym oczekiwaniom nie on jednak został wybrany na to stanowisko, a prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, której poparcia udzielił premier Donald Tusk. O czym świadczy ten wybór? Czy oznacza to rozłam w PO?
Roman Bäcker: - Rozłamu w Platformie Obywatelskiej nie ma. Natomiast relacje między Grzegorzem Schetyną a Donaldem Tuskiem są o wiele bardziej skomplikowane niż szorstka przyjaźń między Millerem a Kwaśniewskim, gdzie przynajmniej było wiadomo, że chodzi o nieukrywane ambicje Millera. W wypadku Schetyny i Tuska mamy oczywiście do czynienia z bardzo daleko posuniętą wolą współpracy. Przy czym Schetyna ciągle umacnia swoją pozycję wewnątrz PO i wewnątrz rządu. Z kolei Tusk nie ma wystarczająco dużo siły, by całkowicie zdominować Schetynę.
- Ale ma wystarczająco dobrą pozycję w PO, żeby jego nieoczekiwane poparcie udzielone Hannie Gronkiewicz-Waltz spowodowało porażkę typowanego od kilku miesięcy Halickiego.
-Wynika to z faktu, iż Tusk ma bardzo silną wolę rządzenia i wie o tym, że warunkiem jego trwania na pozycji lidera partii jest decydowanie o najważniejszych dla niej sprawach. W związku z tym nie dopuszcza Schetyny do tych najważniejszych spraw, bądź też ogranicza jego dostęp do nich. Co prawda nie sądzę, by chciał wyeliminować Schetynę, ale niewątpliwie robi wszystko, by Schetyna nie "wyrósł mu ponad głowę".
- A może i Schetyna ma wyjątkowe parcie na władzę? Czy w tym wypadku nie chodzi jednak o jego ambicje?
- Problem polega na tym, że politykami zostają najczęściej ludzie, którzy mają ogromne ambicje rządzenia i nadmierne poczucie znaczenia swoich racji.
- Czy może jednak stać się tak, że Schetyna w jakimś stopniu zostanie odsunięty? I czy między Schetyną a Tuskiem istnieje przyjaźń, czy tylko wymuszona współpraca? Który z nich nie może sobie pozwolić na zerwanie tego układu?
- Współpraca między Schetyną i Tuskiem nie jest tak doskonała, jak ta między Putinem a Miedwiediewem, którzy wspaniale się rozumieją. W tym przypadku Schetyna oczywiście nie może wyeliminować Tuska, gdyż to Tusk jest liderem partii i spośród członków Platformy tylko Tusk ma szansę na prezydenturę. Natomiast Tusk może wyeliminować Schetynę, ale łączyłoby się to dla niego z ogromnymi stratami w obrębie PO. Ceną, którą mógłby zapłacić za takie rozwiązanie, byłby rozłam wewnątrz tej formacji. Dlatego nie sądzę, żeby Tusk poszedł w stronę konfrontacji ze Schetyną. Raczej będzie mu pokazywał, że nie jest on najważniejszą osobą w partii.
- Czy w przypadku takiego rozłamu Schetyna mógłby pociągnąć za sobą innych członków PO i stworzyć nowe ugrupowanie polityczne?
- Tak, ale koszty wejścia nowej partii do systemu politycznego są w tej chwili tak duże, że z całą pewnością Schetyna nie będzie aż tak mocno ryzykował. Schetyna podjąłby takie ryzyko tylko i wyłącznie w sytuacji, gdyby mógł pociągnąć za sobą szefa partii. Z kolei Tusk nie będzie ryzykował rozłamu, gdyż chce mieć pod swoim kierownictwem silną partię.
Roman Bäcker
Politolog, historyk i socjolog, profesor w Instytucie Politologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.