Sejm, chwila po godzinie jedenastej. Posłowie po raz ostatni podnieśli ręce w głosowaniu, a marszałek Ewa Kopacz (57 l.) ogłosiła piętnastominutową przerwę. I choć prace parlamentu zaplanowane są do wieczora, na sali panuje rwetes większy niż po dzwonku w szkole. A zakuci w garnitury i garsonki wybrańcy narodu jak uczniaki tłoczą się w głównym wyjściu z Sejmu. Po chwili pierwsze walizki lądują w bagażnikach taksówek i busików. Rozpoczynają się parlamentarne wakacje! Nic to, że na później zaplanowane jest rozpatrywanie ustaw związanych z kodeksem wykroczeń czy powołaniem rzecznika praw przedsiębiorców. Znaczenia też nie mają niedokończone projekty związane z finansami państwa, zdrowiem czy gospodarką. Knucie, awantury i występy przed kamerami są tak wyczerpujące, że miesięczny odpoczynek się należy! A ok. 14,5 mln Polaków w tym roku nigdzie nie wyjedzie. Zamiast tego zastanawiać się będą, jak radzić sobie z drożyzną, rosnącymi rachunkami i brakiem pracy. Kolejne posiedzenie na Wiejskiej 27 sierpnia.
W Polsce kryzys Posłowie na wakacje!
Gdyby wczoraj w Warszawie odbywał się konkurs biegów, reprezentacja parlamentu podium miałaby gwarantowane. Przynajmniej jeśli chodzi o dystans od sali posiedzeń do hotelu sejmowego! Pośpiech był jednak uzasadniony. W końcu zapracowani na co dzień posłowie śpieszyli się na wakacje. Kryzys, bezrobocie i drożyzna nigdzie się przecież nie wybierają i poczekają na nich do końca sierpnia!