W polskim wojsku trwa propaganda sukcesu rodem z PRL

2009-06-17 5:00

Dziś buduje się papierową potęgę naszej armii - mówi Jarosław Rybak, autor książki "Grom.pl 2"

"Super Express": - Kto dziś, po 20 latach od odzyskania niepodległości, zagraża bezpieczeństwu Polski?

Jarosław Rybak: - Nie zgadzam się z ludźmi, którzy twierdzą, że Afganistan i Irak to nie nasze wojny, że nie mamy tam żadnych interesów. Albo będziemy szachować terrorystów w ich matecznikach, i uniemożliwimy im przygotowywanie zamachów, albo pozwolimy im organizować się i przenikać do Europy.

- Czy tarcza antyrakietowa obroni tylko USA, czy także Polskę. Przed kim - Iranem czy może także Rosją?

- Tarcza antyrakietowa ma strącać pojedyncze rakiety wystrzelone z tzw. krajów zbójeckich. Naiwne jest opowiadanie, że po jej zainstalowaniu Rosjanie wycelują w nas swoje rakiety. Gdy wchodziliśmy do NATO, też nas tym straszono. A w naszym przypadku najważniejsze jest posiadanie w Polsce bazy wojsk USA. To byłby najlepszy dowód, że jesteśmy już niezależni od Rosji, która wciąż uważa Polskę za swoją strefę wpływów. Dlatego szantażuje nas np. zakręcaniem kurka z gazem.

- Wydał pan właśnie nową książkę o GROM-ie. Jaka jest ranga tej jednostki w porównaniu z jej odpowiednikami w innych krajach?

- Podam przykład. Amerykanie z dużym wyprzedzeniem poprosili GROM o pomoc przy zdobyciu na początku wojny w Iraku najbardziej strategicznych punktów - terminali naftowych, a potem portu w Umm Kasr. Prócz Polaków takie rzeczy robili tam tylko Brytyjczycy, Australijczycy i Amerykanie. A koalicja antysaddamowska składała się przecież prawie z 50 państw.

- Który okres w osiemnastoletniej działalności GROM-u był najlepszy, a jakie czynniki najbardziej zaszkodziły w dalszym rozwoju tej formacji?

- Punktem przełomowym była misja w Iraku, gdzie GROM zaliczył wiele spektakularnych sukcesów. Jeśli chodzi o minusy, na pewno zaszkodził konflikt ze Sztabem Generalnym, który chciał sprowadzić ten oddział do poziomu innych jednostek wojskowych. Również politycy mają słabość do GROM-u, bo to nośny temat, który interesuje społeczeństwo. Polityk mówiący o GROM-ie zawsze znajdzie dziennikarza, który go posłucha.

- Jak groźne dla armii są cięcia w tegorocznym budżecie MON?

- Nie zważając na plany, zamówienia i bieżące potrzeby, praktycznie z dnia na dzień budżet MON obcięto o 5,3 miliarda zł, czyli 22 proc. Tymczasem MON nie miał żadnych oszczędności, z których mógł pokryć straty. Proszę sobie wyobrazić rodzinę, która od pierwszego do pierwszego wychodzi na zero, a nagle ktoś obniża jej dochody o 22 procent. Tak teraz jest w wojsku.

- To jedyne problemy?

- Najgorsze jest to, że w armii powrócono do propagandy sukcesu. Przed kilkoma dniami, w czasie święta wojsk specjalnych w Krakowie ogłoszono, że w ciągu trzech lat powiększą się one o prawie pół tysiąca komandosów. Generał, który meldował, że wykona takie zadanie wie, że to nierealne. Słuchający tego minister obrony też to wie, podobnie jak zgromadzeni na święcie komandosi. Podobnie jest z informowaniem o profesjonalizacji armii. A wydawało się, że budowanie papierowej potęgi to zwyczaj z PRL.

Jarosław Rybak

Dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej BBN

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki